Śledztwo w sprawie korupcji w biłgorajskim starostwie zatacza coraz szersze kręgi. Do prokuratury zgłaszają się kolejni kierowcy, którzy odzyskali prawo jazdy w zamian za łapówkę
Obaj mężczyźni przyznali się zanim śledczy wpadli na ich trop. - Dzięki temu nie muszą obawiać się kary - wyjaśnia Sitarz. - Zgodnie z prawem osoba, która wręczyła korzyść majątkową i sama poinformowała o tym organy ścigania, nie ponosi odpowiedzialności karnej.
Śledczy przyznają, że liczba zamieszanych w przestępczy proceder może się jeszcze zwiększyć. Do tej pory w związku ze sprawą zatrzymano 23 osoby w wieku od 20 do 65 lat. Ośmiu podejrzanych usłyszało zarzuty dotyczące udziału w grupie przestępczej. Gang został rozbity pod koniec stycznia. Z ustaleń prokuratury wynika, że za jego organizację odpowiada 41-letni Krzysztof L., pracownik Wydziału Komunikacji i Drogownictwa biłgorajskiego starostwa.
- Członkowie grupy zajmowali się m.in. wydawaniem zatrzymanych dokumentów prawa jazdy w zamian z korzyści majątkowe - wyjaśnia prokurator Sitarz. Chodziło o dokumenty zatrzymane przede wszystkim za przekroczenie liczby punktów.
Sam Krzysztof L. odpowie za kierowanie gangiem. Pozostali to pośrednicy oraz ludzie, którzy wręczali łapówki.
Krzysztof L. miał wykorzystywać swoje stanowisko, bo to do niego trafiały zatrzymane dokumenty. Kierowcy, którzy chcieli je odzyskać, powinni zdać ponowny egzamin i przejść badania lekarskie. Według śledczych 41-latek wysyłał do kierowców swoich ludzi. Pośrednicy proponowali odzyskanie dokumentów w zamian za pieniądze. Były to kwoty od 400 do 4 tys. zł. To wystarczyło, by odzyskać dokumenty bez egzaminów.
Z akt sprawy wynika, że Krzysztof L. zarobił na nielegalnym procederze co najmniej 60 tys. zł. Pieniędzmi dzielił się z kolegami. Do tej pory ustalono, że z "szybkiej ścieżki” w starostwie skorzystało ponad 20 osób. Jest niemal pewne, że było ich znacznie więcej, bo zdaniem prokuratury przestępcza działalność w urzędzie trwała od 2011 roku.
- Trwa weryfikacja materiałów, przy pełnym udziale podejrzanego - dodaje Sitarz. - Krzysztof L. współpracuje z prokuraturą i ujawnia kolejne fakty.
41-latek przyznał się do winy. Oprócz niego zatrzymano jeszcze jednego urzędnika i sześciu pośredników. Pozostałe 15 osób odpowie za wręczanie łapówek. Krzysztof L. musi się liczyć z odpowiedzialnością za korupcję i kierowanie grupą. Grozi mu do 10 lat więzienia.