Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Lublinie ponownie żąda zburzenia pomnika strażników zamojskiego więzienia.
- Od lat staramy się w magistracie o usunięcie pomnika. I nic - złości się Jan Sitek, były żołnierz Armii Krajowej i WiN oraz wiceprezes zamojskiego związku AK. - Zamiast tego zamojscy urzędnicy go odnowili (kosztowało to ok. 3 tys. zł - red.). To dla Zamościa hańba!
- Byliśmy bici i prześladowani przez ubeków - wspominał na ostatniej sesji Jerzy Zacharow, były zamojski radny i opozycjonista z lat 80. - Teraz władze, w wolnej Polsce, robią z nich bohaterów. Jeśli są wątpliwości, komu takie laury przysługują, warto zapytać wcześniej historyków! W ten sposób publiczne złotówki będą wydawane właściwie!
Co tak oburza kombatantów? W maju 1946 r. oddział WiN pod dowództwem por. Romana Szczura, ps. "Urszula”, zaatakował miejscowe więzienie. Uwolniono 300 więźniów. Byli to głównie członkowie WiN, NSZ i UPA. Zginęło kilku wartowników. Na miejscowym cmentarzu wystawiono im pomnik z tablicą, że polegli "z rąk faszystowskich i reakcyjnych najemników”.
W listopadzie ub. roku sprawą zajął się Waldemar Podsiadły, sekretarz lubelskiego WKOPWiM. W liście do prezydenta Zamościa wskazał m.in., że "jeśli jest to miejsce symboliczne, właściwe wydaje się rozebranie pomnika”. Urzędnicy wybrali się do parafialnej kancelarii. Nazwisk poległych w cmentarnych księgach nie znaleźli i pomnik uznali za symboliczny. Jednak starą tablicę zastąpiono… nowiutką, granitową. Znalazł się na niej napis "Bohaterskiej załodze więzienia” i kilka nazwisk. Znów wywołało to burzę.
Zamojscy samorządowcy nie mają sobie nic do zarzucenia. - Przecież część napisu, która zafałszowywała historię została usunięta - dziwi się Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa.
Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ponownie żąda usunięcia pomnika. Zamojscy urzędnicy dostali właśnie pismo w tej sprawie, ale nabrali wody w usta.
- A pomnik jak stał, tak stoi. Ratusz się tym nie martwi - mówi gorzko Zawiślak.
- Ojciec był strażnikiem a nie ubekiem - mówi tymczasem Adam Kutryn, syn jednego z poległych. - Nie pozwolę szargać jego pamięci. Pomnik stoi na jego grobie. Nie mam co do tego wątpliwości. Pomysł zburzenia postumentu jest niedorzeczny.