Mieszkańcy Żurawlowa zablokowali teren, na którym firma Chevron chce szukać gazu łupkowego. Na drodze do przyszłej wiertni ustawili maszyny rolnicze. Chcą, by amerykański koncern wycofał się z ich okolic.
Mieszkańcy zablokowali dojazd, kiedy ekipy wynajęte przez Chevrona próbowały ogrodzić teren przyszłej wiertni.
– Chcieli też postawić toaletę, agregat i pomieszczenie dla ochroniarzy – dodaje Muciński. – Nie możemy się na to zgodzić. Jak zajmą teren, to nic już nie wskóramy.
Płot ma stanąć na terenie, który firma wydzierżawiła od rolników.
– Jest jednak częścią całej inwestycji – dodaje Jabłoński. – Tymczasem Chevron nie ma ważnej koncesji. Skoro tak, to nie ma mowy o jakichkolwiek robotach.
Na przyszłym placu budowy pozostało trzech strażników, przedstawiciele firmy budowlanej i koncernu Chevron. Wyjazd blokuje kilkudziesięciu protestujących.
– Jak cała ekipa Chevronu zechce wyjechać, to ich puścimy. Póki co się do tego nie palą – zapewnia Jabłoński.
Wczoraj doszło do przepychanek miedzy protestującymi i ochroną. Interweniowała policja.
– Ograniczyliśmy się tylko do utrzymania ładu i porządku – mówi Joanna Kopeć, oficer prasowy KPP w Zamościu. – Doszło do drobnych przepychanek. Nie wiemy jednak, czy ktoś z poszkodowanych złoży w tej sprawie doniesienie. Blokada nie odbywa się na drodze publicznej. Nie mamy więc podstaw do usunięcia protestujących.
Uczestnicy pikiety korzystają ze wsparcia kancelarii prawnej. Proponowali, by ich prawnicy i przedstawiciele firmy Chevron rozpoczęli negocjacje.
– Niech ustalą, kto ma rację z formalnego punktu widzenia. Jak przegramy, to protest się skończy – zapewnia Jabłoński. – Niestety, do tej pory Chevron nie podjął z nami żadnych rozmów.
Według firmy, mieszkańcy Żurawlowa nie mają podstaw do protestów.
– Chevron dysponuje wszelkimi niezbędnymi pozwoleniami do rozpoczęcia prac – wyjaśnia Grażyna Bukowska, rzecznik Chevron Polska. – Stawiamy płot, aby odgrodzić wydzierżawiony przez nas teren. Koncesja "Grabowiec” jest ważna do 6 grudnia 2013 roku. Wójt gminy Miączyn zwrócił się z zapytaniem do Ministerstwa Środowiska i otrzymał pisemne potwierdzenie ważności koncesji Grabowiec.
Według firmy, liderzy protestu mieli możliwość zapoznania się z tym dokumentem, a mimo to powtarzają "nieprawdę”.