Woda szła z góry, polami i szosą. Powaliła barierki, zerwała skarpę. Same uszkodzenia dróg gminna komisja oszacowała na ponad 200 tysięcy. Ile stracili poszczególni gospodarze? Trudno powiedzieć.
Od dwóch tygodni domostwo Chochorów jest odcięte rowami od świata. - Byłam poza domem. Wracam, a tu zewsząd woda. Z podwórka słychać krzyk synowej i wnuków. Do domu nie ma jak wrócić. Sunęłam nogami po ziemi, żeby woda mnie nie porwała - opowiada Waleria Chochor, teściowa pani Gustawy.
Potoki podmyły wszystkie skarpy i przepusty na drodze przez Kalinówkę i w kierunku Skierbieszowa. Ryszard Przyszczepa mieszka w dolinie. Jego gospodarstwo zostało kompletnie zalane. Woda na podwórku i na łące stoi do dziś. - Siano w belach gnije za stodołą. Kury potopione - załamuje ręce Wiesława Pryszczepa. Słoma z pól zatkała przepusty pod drogą powiatową. - Służba drogowa przyjechała, żeby drogę naprawiać i przepust zasypali. Drugi jest zamulony. Strach pomyśleć, co by było, gdyby nawałnica się powtórzyła - skarży się Pryszczepowa.
Wielka woda poszła też w drugą stronę wzgórz, na tzw. Broczówkę, gdzie znajduje się zbiornik wodny otoczony groblami. Dwumetrowa fala zmyła asfalt i całą podbudowę drogi gminnej w poprzek zalewu. Wyrwała w nasypie potężne jary i przelała zbiornik. Stąd spłynęła po skarpach, niszcząc zbocza i uderzyła w skrzyżowanie dróg w kolonii Skierbieszów. Przepusty pod skrzyżowaniem rozpłynęły się, asfalt i podbudowa są wyszarpane. - Nawet jabłka z sadu nam porwało - wspomina Marzena Ferenc. - Polne drogi za wsią są zupełnie rozmyte - martwi się jej mama Halina.
Rolnicy nie wiedzą, jak teraz dojechać do pól, a Piotr Jasina, który mieszka za zalewem, nie ma którędy wyjechać z domu. Zalany był także Zabytów i Majdan Skierbieszowski. Gmina szacuje straty, licząc na pomoc województwa. - Na 221 tys. zł oszacowaliśmy same uszkodzenia drogi i zbiornika wodnego w Kolonii Skierbieszów - poinformował nas Tadeusz Bałabuch, członek powołanej przez wójta gminy komisji do szacowania szkód powodziowych