Jest zgoda na wycinkę 21 drzew by powstał drugi w Zamościu McDonald’s. Kolejne 26 zniknie by się mógł rozbudować E.Leclerc. Spółdzielnia Jana Zamoyskiego pozbywa się ponad pół setki drzew i krzewów. – Są albo uschnięte albo zamierające – tłumaczą władze spółdzielni, które co rok robią przegląd swojego drzewostanu
Tylko w tym miesiącu miejscy urzędnicy dostali 24 wnioski w sprawie usunięcia drzew w mieście. Czasami chodzi o jeden świerk czy klon aż po pozbycie się kilkudziesięciu.
W tym miesiącu urzędnicy uratowali jedno drzewo z ul. Wyszyńskiego 13. Wydali zgodę na wycinkę 26 a nie 27 jak chciał inwestor, który zabiera się za rozbudowę istniejącego pawilonu sieci handlowej E. Leclerc. Powiększa go o część handlową z zapleczem biurowo-socjalnym, zmienia też układ dróg i placów wewnętrznych z miejscami postojowymi. Przy okazji prac, na które jest już pozwolenie, przebudowana zostanie elewacja istniejącego budynku.
Trochę mniej, bo 21 drzew zniknie z ul. Sikorskiego 4, by umożliwić budowę restauracji McDonald’s. Nowy punkt popularnej sieci gastronomicznej powstanie w miejscu nieczynnego hotelu i zajazdu. Obiekt ma być parterowy, będzie podobny do tego, którzy stoi przy al. Jana Pawła II.
Zarówno inwestor rozbudowując pawilon E.Leclerca jak i ten stawiający McDonald’sa dostali od urzędników zgodę na wycinkę ale jest to decyzja zezwalająca na usunięcie – zastąpienie. To znaczy, że muszą pojawić się nowe drzewa.
Cztery jodły przy ul. Wojska Polskiego 17 mają rosnąć nadal. Jedną jodłę i sosnę można wyciąć. Taka jest decyzja urzędników, którzy w tym miesiącu rozpatrywali wniosek zamojskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego. Wędkarze chcieli się pozbyć sześciu drzew iglastych.
Wnioski o wydanie zezwolenia na wycinkę drzew, które w tym miesiącu złożyły władze Spółdzielni Mieszkaniowej Zamoyskiego dotyczą głównie drzewostanu przy ul. Wyszyńskiego. To w sumie 20 drzew, które teraz czekają na decyzję urzędników.
Już jest zgoda by z ul. Bohaterów Monte Cassino zniknęło dwanaście głogów dwuszyjkowy i dwie wierzby płaczące. Na decyzję czekają rosnące tu jeszcze jabłonie, wierzby i inne głogi. Przy ul. Infułackiej ma zniknąć siedem drzew – świerk, jarzęby, jabłoń i dąb.
– Większość tych drzew już jest suchych lub zamierają. Poza tym nasz wniosek nie oznacza wycinki, jeśli komisja z urzędu miasta uzna, że dane drzewo rokuje, to nie będzie usunięte. Tak się też dzieje w przypadku drzew o których wycięcie proszą sami mieszkańcy. Zanim do urzędu złożymy wniosek, informujemy o zamiarze spółdzielców. Obrońcy mają szansę by zaprotestować i jest to uwzględniane. Jeśli usuwamy 50-80 drzew rocznie to nie jest dużo, biorąc pod uwagę, że sadzimy nowe, teren spółdzielni to 50 hektarów i mamy ponad 10 tysięcy drzew – mówi Małgorzata Kapłon, prezesa zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego.
Z obserwacji władz spółdzielni wynika, że mieszkańcy najczęściej narzekają na drzewa, które zacieniają im okna czy balkony. Do historii spółdzielni przeszedł lokator, który od kilku lat walczy na wszystkie możliwe sposoby o wycięcie pięknej lipy. Drzewo rośnie kilka metrów od bloku ale zdaniem mieszkańca właśnie jemu zacienia balkon. Na razie przeciwnicy wycinki zdołali obronić lipowe życie. Co roku kierowcy wnioskują o wycinanie krzewów przy parkingach w czasie, gdy fragmenty kwiatostanów osiadają na autach. A alergicy walczą o przycinanie brzóz.