Jeśli radni miejscy przegłosują uchwałę, to od przyszłego roku zamojska Izba Wytrzeźwień zmieni nazwę na Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych w Zamościu. Takie miano ma być „bardziej stosowne”.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Dotychczasowa nazwa wywołuje negatywne skojarzenia. Proponowana, czyli Ośrodek dla Osób Nietrzeźwych, jest określeniem bardziej stosownym w sytuacji, gdy świadczone przez jednostkę usługi dotyczą w większości osób zmagających się z chorobą alkoholową – uważa Marek Gajewski, rzecznik prezydenta Zamościa.
Na tym nie koniec zmian. Dostosowany do obowiązujących przepisów prawnych ma zostać statut instytucji oraz zasady ustalania opłaty za pobyt.
– Zmiana nazwy otwiera również drogę do rozszerzania zakresu działalności jednostki poza obecną sferę – mówi Gajewski.
W tym roku do końca października do zamojskiej Izby Wytrzeźwień trafiło 2013 osób. W takim samym okresie ubiegłego roku było to 2229 osób. Za pobyt płaci (lub należną kwotę windykuje komornik) niewiele ponad 20 proc. klientów. Dlatego suma za niezapłacone pobyty sięga już 1,6 mln zł. Kwota ta najprawdopodobniej nigdy nie zostanie windykowana.
– Zadaniem naszej instytucji nie jest przynoszenie pieniędzy do budżetu, ale pilnowanie, by pijani ludzie nie umierali na ulicach – mówi Andrzej Kargol, dyrektor Izby Wytrzeźwień i wylicza, że izba mogłaby wyjść w bilansie na zero, gdyby zawsze wykorzystywała sto procent posiadanych miejsc. – A to nie jest możliwe. Zgodnie z przepisami kobieta nie może przebywać w jednym pomieszczeniu z mężczyzną, a małoletni z osobą dorosłą. Dlatego nigdy nie osiągniemy takich wyników.
Zamojska izba obsługuje 23 gminy z pięciu powiatów: zamojskiego, biłgorajskiego, hrubieszowskiego, tomaszowskiego i krasnostawskiego.
– Kiedyś więcej osób trafiało tu w popularne imieniny lub w dni wypłaty – zauważa Kargol. – Teraz data nie ma znaczenia. Ruch jest przez cały tydzień.