Siedemnaście razy był karany za łamanie przepisów ruchu drogowego, stracił nawet prawo jazdy, ale dalej jeździł. W końcu spowodował wypadek, w którym zginęło małżeństwo lubelskich naukowców. Przez niego płaczą też rodzice 23-latka spod Frampola.
23-letni Grzegorz przeszedł dwie ciężkie operacje. - A Kamilowi K. włos z głowy nie spadł, choć wszyscy wiedzą, że to pirat drogowy - złości się jej Mieczysław Książek.
Ich 23-letni syn jeździł w firmie transportowej. W ten sposób zbierał na wyjazd do Wielkiej Brytanii. W czerwcu ub. roku wracał swoim oplem kadettem z pracy.
- Wyjeżdżając z zakrętu w Smoryniu, zobaczyłem, że prosto na mnie jedzie samochód dostawczy - opowiada Grzegorz Książek.
Tyle zapamiętał z wypadku. Miał wstrząśnienie mózgu, złamaną żuchwę, liczne obrażenia wewnętrzne, skomplikowane złamanie nogi i ręki oraz pokiereszowaną twarz. W szpitalu przeleżał trzy miesiące.
Dostawczym lublinem kierował 21-letni Kamil K. z Biłgoraja. - Nie miał prawa jazdy, bo stracił je za przekroczenie limitu punktów karnych - informuje podinsp. Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Był karany 17 razy nie tylko za jazdę samochodem bez uprawnień, ale też m.in. za przekroczenie prędkości, wyprzedzanie w miejscu niedozwolonym itp.
Kamil K. nie udzielił pomocy poszkodowanemu. - Podbiegł do mnie i powiedział, żebym wsiadł do jego samochodu i wziął winę na siebie, bo on jest po piwie i bez prawa jazdy - wspomina Adam Grzywna, który jechał samochodem tuż za Książkiem. Zna Kamila K., bo kiedyś pracował u jego rodziców, ale nie zgodził się na jego propozycję. Wtedy Kamil K. odjechał. Wrócił po półgodzinie.
Alkomat wykazał w jego organizmie... zero promila alkoholu. Śledczy umorzyli dochodzenie w sprawie spowodowania wypadku drogowego. - Taką decyzję podjęliśmy po zapoznaniu się z opinią biegłego z zakresu ruchu drogowego - mówi Zbigniew Jargiło, wiceszef Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.
- Chcieliśmy powołać innego biegłego, żeby komputerowo odtworzył przebieg wypadku, ale sędzia powiedział, że komputer może się mylić, a ręka ludzka jest niezawodna - wspomina Zenona Książek.
Jej syn poprosił o pomoc rzecznika praw obywatelskich. Potrzebuje rehabilitacji, czekają go jeszcze dwie operacje nogi. Do końca życia będzie utykał.