Ubierają się za mało reprezentacyjnie. Są bezwzględni nawet wobec niepełnosprawnych. A na dodatek podstępnie czatują na niewinnych pasażerów - takie zastrzeżenia do pracy kontrolerów mają radni Zamościa. Prezydent bierze krytykowanych w obronę.
- Mnie się skarżyli niepełnosprawni pasażerowie MZK - dodał Gerard Waszkiewicz, radny PO. - Mieli bilety, ale wieźli ze sobą listwy do boazerii. Kontroler powiedział, że to jest dodatkowy bagaż i dał im karę. Chcieli dopłacić 2 zł, ale nie było dyskusji. To kłopot. Ci ludzie żyją głównie z zasiłków z opieki społecznej.
Żalów było więcej. - Zdarza się, że mieszkańcy innych miast kasują w zamojskich autobusach kupione u siebie bilety - wyłuszczył Antoni Zieliński z PiS. - Dopiero od kontrolerów dowiadują się, że jadą właściwie na gapę. Widziałem kilka takich przypadków. Oni zapłacili, tylko nie w Zamościu. Coś tu jest nie tak.
Dlatego właśnie Zieliński domaga się od miasta, aby w autobusach MZK pojawiły się wkrótce informacje typu: "W tym autobusie obowiązują bilety kupione w Zamościu”.
- Bo sprawdzający nie przyjmują tłumaczeń - argumentował. - Zresztą kontrolerzy działają podstępnie. Kiedyś wszedłem do autobusu i zaraz do mnie jeden podskoczył. I chciał mi dać mandat. Zaraz, chwileczkę! Nie przejechałem jeszcze nawet jednego przystanku! To brak zaufania do klienta. A bilet dla mnie moje dzieci skasowały…
W obronie krytykowanych stanął prezydent Marcin Zamoyski.
- Ta sprawa urosła nagle do czegoś, co jest ogromne i ważne, a tak nie jest - tłumaczył radnym. - Prawo jest jedno; wsiadasz i kasujesz bilet I ten bilet trzymasz przy sobie. Zresztą wszystko jest na nich napisane. To co, klient jest ślepy? Czytajmy napisy na biletach i tyle!
W zamojskim MZK bilety sprawdza 12 kontrolerów. Są oni pracownikami firmy "Reflex” z Radomia. Krzysztof Litwin, prezes zamojskiego MZK jest zarzutami zdumiony. - Ta firma solidnie wykonuje swoją pracę - przekonuje. - Jeśli pasażer skasuje bilet zgodnie z zasadami, włos z głowy mu nie spadnie. Skargi mamy jednak codziennie. Składają je ludzie, którzy np. kasują bilety o niewłaściwych nominałach, czy mają bilet, ale go w autobusie nie kasują. Czy winni są kontrolerzy?
Litwin zapewnia, że kary nie są jednak wymierzane bezwzględnie.
- Jeśli są przypadki szczególne, możemy odstąpić od ich stosowania - zapewnia. - Każdy, kto czuje się pokrzywdzony może się też odwołać. Zostanie to rozpatrzone.
Co na to zamojscy kontrolerzy? - Przestrzegamy przepisów, które uchwalili właśnie zamojscy radni - mówi Ewa Redka, kierownik zamojskiego oddziału firmy "Reflex”.
- Jesteśmy np. jednym z nielicznych miast w Polsce, gdzie dzieci nie mają żadnych ulg. Nawet czterolatki muszą płacić pełne bilety. Wielu osobom się to nie podoba. I mają o to pretensje do nas.