Radni Zamościa ustalili już harmonogram działań, które mają doprowadzić do prywatyzacji Miejskiego Zakładu Komunikacji. Zgodnie z założeniami, wszystko ma być gotowe do końca przyszłego roku.
Nie jest tajemnicą, że miejskiej komunikacji potrzebne jest doinwestowanie. Pieniądze muszą się znaleźć, chociażby na wymianę taboru.
– Od siedmiu lat zakład nie kupił ani jednego autobusu i jest to ostatni moment, by to zmienić – przekonywał podczas poniedziałkowej sesji Krzysztof Litwin, prezes MZK.
Wspomniał też o możliwości zakupu używanych autobusów, które są znacznie tańsze od nowych, a jeszcze w dobrym stanie. Wkrótce jeden pojazd z drugiej ręki ma być sprowadzony do Zamościa na testy.
Obecni podczas poniedziałkowych obrad pracownicy MZK nawoływali radnych do odrzucenia harmonogramu.
– Czy prywatyzacja zakładu ochroni miejsca pracy? Co miasto zrobiło, by poprawić sytuację MZK? – pytał Marek Ziarkiewicz, szef Związku Zawodowego Pracowników. Wspomniał, że w MZK realizowany jest program restrukturyzacji, w wyniku którego z pracy w przedsiębiorstwie odeszło już 40 osób, a załoga zrezygnowała z trzynastek i nagród jubileuszowych.
– Ten harmonogram działań nie przekonuje nas co do celów prywatyzacji. Proszę radnych, by na podejmowane przez nich decyzje nie miały wpływu ambicje polityczne i układy – dołączył się Mirosław Marszalec, szef zakładowej „Solidarności”. Według niego, szansą dla MZK byłoby np. dopuszczenie do spółki ościennych gmin.