W Szczebrzeszynie znów zawrzało. Burmistrz postanowił ustalić warunki lokalizacji anten telefonii komórkowej na zabytkowym kościele św. Mikołaja. Na nic zdały się protesty ponad 80 osób, mieszkających w sąsiedztwie świątyni.
Walka z nadajnikami telefonii komórkowej ma w Szczebrzeszynie ma długą tradycję. Zezwolenie na ich montaż, na wieży sąsiedniego kościoła św. Katarzyny wydał Polkomtelowi w 2004 r. burmistrz tego miasta. Okoliczni mieszkańcy się sprzeciwili.
Sprawa trafiła do NSA. Sąd uznał, że o inwestycji nie powiadomiono mieszkańców w odpowiednim terminie. O nadajnikach ucichło. W 2007 roku Polkomtel znów próbował przeforsować ich montaż. Ludzie ze Szczebrzeszyna się jednak nie poddali. Pisali gdzie się tylko dało. W końcu starosta podpisał decyzję odmowną w sprawie montażu anten. Na tym się nie skończyło.
– Teraz chcą montować anteny na zabytkowym kościele św. Mikołaja – żali się 76-letni Jan Borowiec ze Szczebrzeszyna. – A ja choruję na serce i mam rozrusznik. Ostatnio lekarka powiedziała, że mam jak najdalej trzymać się od urządzeń elektrycznych i telefonów komórkowych. Wiadomo, że takie anteny też będą mi mocno szkodzić.
Kilka miesięcy temu mieszkańcy Szczebrzeszyna wysłali protest do burmistrza. Podpisało go 80 osób, w tym Jan Borowiec. – Nie może być tak, że będę się bał wchodzić do kościoła – tłumaczy. – Jak zrobią tam anteny, będę musiał świątynię omijać!
Na początku roku sprawa stanęła na sesji Rady Miasta. Marian Mazur, burmistrz Szczebrzeszyna był bardzo stanowczy. – Powinniśmy wydać decyzję o warunkach dla tej inwestycji – mówił. – Czy nam się to podoba czy nie… Taka jest procedura.
Protest jednak zrobił swoje. Burmistrz się jakby zawahał… W lutym UG wydał odmowną decyzję w sprawie ustalenia warunków dla stacji bazowej telefonii cyfrowej "Ery” na wieży kościoła św. Mikołaja. Inwestor się od tego natychmiast odwołał.
Po rozpatrzeniu jego wniosku, magistrat… przykazał mu rację. Warunki zostaną wydane. Można o tym przeczytać w specjalnym obwieszczeniu UM, które zawieszono na tablicy ogłoszeń. Mieszkańcy Sczebrzeszyna są niepocieszeni.
– Przykre, że tak się stało – żali się kobieta, mieszkająca obok kościoła św. Mikołaja. – Trudno. Będziemy się odwoływać do starostwa i gdzie się tylko da. Nasza delegacja była też u dziekana i biskupa. Na razie nie ma jasnej odpowiedzi… W ostateczności po prostu zablokujemy robotników i ich ciężarówki. Tu chodzi o nasze zdrowie i szacunek dla kościoła.