Zwycięzca konkursu na dyrektora "Namysłowiaków” jest utytułowany i doświadczony. Pracuje jako dyrygent Warszawskiej Opery Kameralnej.
- To świetny dyrygent i znakomity menedżer - zachwala swojego wieloletniego współpracownika Adam Klocek, dyrektor naczelny Filharmonii Kaliskiej w Kaliszu. - Gdy w 1999 roku został szefem naszego zespołu, naprawdę postawił go na nogi. Filharmonia zaczęła grać lekki repertuar m.in. słynne "Pop-oratorium”. To przyciągnęło do nas rzesze melomanów. Jest też po prostu sympatycznym i otwartym człowiekiem. No i ma naprawdę wyjątkowo duży potencjał.
Konkurs na szefa zamojskiej POW rozstrzygnięto kilka dni temu. W szranki stanęło 6 kandydatów. Tadeusz Wicherek zaprezentował podobno najlepszą ofertę i przypadł do gustu kilkuosobowej komisji, której przewodniczyła Iwonna Stopczyńska, wiceprezydent Zamościa.
- Ten wybór jest naprawdę wielką szansa dla orkiestry - mówi Piotr Pieniak, nauczyciel Państwowej Szkoły Muzycznej, były muzyk POW. - Samo nazwisko pana Wicherka zwiększy prestiż zespołu. Liczne kontakty także są w środowisku muzycznym bardzo ważne. Jestem przekonany, że nowy dyrektor nie będzie burzył tego czego orkiestra już dokonała, ale na tym, co jest, zbuduje nową jakość.
Mieszkańcy miasta są ze zmian raczej zadowoleni.
- Często chodzę na koncerty tej orkiestry - mówi Barbara Borejczuk. - Ma ona dobry poziom i ciekawy repertuar. Inspirowany folklorem program POW jest unikatowy. Dobrze jednak, że zespół stanie przed nowymi wyzwaniami.
Niektórzy zamościanie, zwłaszcza młodzi o POW... wiedzą jednak niewiele i zmiany ich nie interesują.
- Ci "Namysłowiacy” są z naszego Zamościa? - dziwi się
18-letni uczeń jednego z zamojskich liceów. - Myślałem, że przyjeżdżają z Lublina czy skądś... Powinni się jakoś tu ujawnić do ludzi.
Chcieliśmy zapytać Tadeusza Wicherka, jak wyobraża sobie pracę z zespołem, jaka czeka go przyszłość i czy osiądzie na stałe w Zamościu. Niestety, wczoraj był nieuchwytny.