Tylko na sali sądowej może rozstrzygnąć się spór o rachunek między naszą Czytelniczką a firmą Netia. Chociaż problem wynika z błędu innej firmy telekomunikacyjnej, operator nie zgadza się na żadne polubowne rozwiązanie sprawy.
– Nagle dostałam bardzo wysokie rachunki. Jeden na ponad 200 zł i kolejny na ponad 100 – wspomina nasza Czytelniczka. – Okazało się, że darmowe godziny mogę wykorzystywać tylko między godziną 18 a ósmą rano oraz w weekendy i święta. Ale nikt mnie o tej zmianie nie poinformował – zapewnia.
Już we wrześniu Netia przyznawała, że sporny rachunek nie wynika bezpośrednio z winy abonentki.
– W wyniku błędu w systemie byłej firmy Tele2, którą Netia przejęła formalnie w październiku zeszłego roku, połączenia wolne od opłat były naliczane przez całą dobę, również w dni powszednie – tłumaczyła nam wtedy Małgorzata Babik, rzecznik prasowy Netii.
Sprawą zajął się więc Ernest Lipski, powiatowy rzecznik konsumentów w Hrubieszowie. Niestety, bezskutecznie.
– Otrzymałem od firmy Netia pismo, w którym tłumaczy, że nie jest zainteresowana rozwiązaniem tej sprawy na drodze polubownej – mówi Ernest Lipski. – W tej sytuacji pozostaje droga sądowo-cywilna – wyjaśnia.
Netia nie daje za wygraną, bo, jak twierdzi, ma dowody na to, że nasza Czytelniczka wiedziała o nowym sposobie naliczania rachunków.
– Fakt, dla Netii te kilkaset złotych nie jest problemem – przyznaje Małgorzata Babik. – Ale klientka otrzymywała informacje pisemne i telefoniczne, że jest błąd w systemie i faktycznie połączenia powinny rozliczać się w ramach Darmowych Wieczorów i Weekendów. Tak, przyznajemy się do błędu, ale od pewnego momentu klientka wiedziała, jak powinna dzwonić, a i tak dzwoniła przez cały dzień, twierdząc, że ma darmowe rozmowy cały dzień – przekonuje.
Nasza Czytelniczka zaprzecza: Absolutnie nigdy nie dostałam takiej informacji. Kiedy moim operatorem było jeszcze Tele2, to, owszem, dzwonili często, nawet, żeby poinformować mnie, że zbliżam się do końca tych 20 darmowych godzin. Z Netią tak nie było – przekonuje.
Ernest Lipski zapewnia, że może założyć sprawę w sądzie w imieniu naszej Czytelniczki. Jednak ta nie jest przekonana, czy powinna nadal walczyć o kilkaset złotych.
– To się wiąże nie tylko z dodatkowymi kosztami finansowymi, ale i z kolejnymi przeżyciami – mówi.