W Wożuczynie od kilku dni strajk wisi na włosku. Pracownicy cukrowni są oburzeni projektem zamknięcie ich zakładu.
Krajowa Spółka Cukrowa obwieściła, że produkcja ma zostać w Wożuczynie wygaszona w 2006 r. - Restrukturyzacja KSC to skandal - denerwuje się Lucjan Pieprzowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Administracji Cukrowni "Wożuczyn”.
KSC zadecydowała o zamknięciu w tym roku cukrowni w Janikowie i Opolu Lub. Zakład w Wożuczynie oraz cztery inne cukrownie zostaną zamknięte w przyszłym roku. Jest to efekt restrukturyzacji wdrażanej w spółce od ponad roku. Polityka firmy polega m.in. na wygaszaniu słabszych zdaniem KSC cukrowni, wdrażaniu nowych technologii i koncentracji produkcji w największych zakładach. - Nasza cukrownia leży na wielkim polu buraków, dlatego koszt transportu i produkcji jest u nas niski - mówi Pieprzowski. - Jesteśmy też w pierwszej dziesiątce KSC pod względem ilości wytwarzania cukru. Zamykanie tak dobrze prosperującego zakładu jest wbrew logice.
Pracownicy nie podjęli jeszcze decyzji o rozpoczęciu protestu. Zapewniają, że stanie się to lada dzień. W grę wchodzi byt 220 pracowników i ich rodzin.
Łukasz Wróblewski, rzecznik KSC w Toruniu zapewnia, że większość pracowników zamykanych cukrowni nie straci zatrudnienia. - Decyzje o zamykaniu zakładów były podejmowane przez nas po przeprowadzeniu wielu, bardzo szczegółowych, analiz - mówi. - Słabsze zakłady musimy zamknąć. Od tego zależy los spółki. Nasza decyzja jest nieodwołalna. Wyłączenie fabryki nie zmieni sytuacji plantatorów. Buraki będą skupowane i przerabiane w sąsiednich oddziałach naszej spółki. (bn)