Zmęczenie i zdenerwowanie dają się we znaki wszystkim. Tęsknią za kąpielą, schabowym z kapustą i wygodnym łóżkiem. Z drugiej strony boją się, że po kilku dniach stania w kolejce zostaną pod magazynami zbożowymi z tonami niesprzedanego zboża.
A stracili już sporo. Codziennie zostawiają w okolicznych sklepach po kilkadziesiąt złotych. - Jeść się chce, palić też, a z tych nerwów to i wypić czasem trzeba - mówią. - Łatwiej później zasnąć na te dwie-trzy godziny na zbożu pod plandeką lub w ciągniku
Rolników odwiedziliśmy w sobotę. Kolejka kończyła się za Rudą Żurawiecką. Sprawdziliśmy. Ponad trzy kilometry. - To się w głowie nie mieści - kręci głową Jan Jędruszko z Przewodowa (gm. Dołhobyczów). - Dla nas żniwa sprowadzają się do wystawania przez magazynami zbożowymi. Wcześniej przez tydzień stałem w kolejce do punktu skupu w Zimnie (gm. Łaszczów). Udało mi się sprzedać dwie przyczepy pszenicy. Już nie przyjmują. W domu robota stoi. Do wykoszenia mam jeszcze 6 hektarów zboża.
Co można robić w takiej kolejce? - W czwartek przez kilka godzin protestowaliśmy w Bełżcu - informuje Andrzej Skiba z Oserdowa (gm. Ulhówek). - Chodziliśmy przez przejście dla pieszych w tę i z powrotem. Przyniosło to skutek, bo w piątek zaczęli skupować zboże. - Z nudów gramy trochę w karty - mówi Henryk Bartnicki z Ulhówka. - Czas szybciej leci. - A tak w ogóle, to narzekamy - dołącza Adam Tabaka z Rzeczycy (gm. Ulhówek). - Na nasz rząd. Tyle naszego. Ale kogo to obchodzi? Wkurza nas, jak słyszymy w radiu, że interwencyjny skup zboża przebiega poprawnie i nie ma kolejek. Brak słów. - To proste! W Zimnie skończył się skup interwencyjny, więc nie ma kolejek - wyjaśnia Mirosław Jędruszko z Chłopiatyna (gm. Dołhobyczów).
Rolnicy śpią po 2-3 godziny w ciągnikach, albo na przyczepach, na zbożu pod plandekami. Kto wziął z domu przybory toaletowe, nie zapomina o higienie osobistej. - Jutro niedziela, więc trzeba się ogolić - wyjaśnia Henryk Zdyb z Oserdowa, goląc się w swoim ciągniku. - Trzeba też się choćby przemyć - dorzuca Jan Tkaczyk z Jurowa (gm. Jarczów). - Przydają się plastikowe butelki. - Skarpetki można wyprać przy młynie w Rudzie Żurawieckiej - dodaje Jan Jędruszko.
Kto ma blisko do domu, od czasu do czasu wpada tam, by się umyć i rzucić coś na ząb. Niektórym jedzenie dowozi ktoś z rodziny. Większość zaopatruje się jednak w pobliskich sklepach. - Stoimy i tracimy - wnioskuje Adam Tabaka. - Od środy na jedzenie, nie licząc papierosów, wydałem jakieś 50 zł. - Od poniedziałku obroty się nam podwoiły - przyznaje Zofia Waszczak ze sklepu w PGR Zatyle. - W szybkim tempie schodzą wędliny, pieczywo, papierosy, napoje i lody. Sklep otwarty jest do godz. 22.
Interes zwietrzyli Ukraińcy. Co mają do zaoferowania? Wódka za 10 zł, papierosy na 2,50 zł i olej napędowy po 2 zł litr. - Co z tego, jak nie ma za co wypić - mówią rolnicy. Ale czasami udaje im się wykombinować jakąś flaszczynę na noc. Łatwiej się zdrzemnąć i robi się trochę cieplej.
Pojawili się stacze kolejkowi. W Lubyczy Królewskiej biorą 3 zł za godzinę albo 60 zł za dobę. W Zamościu, gdzie Zamojskie Zakłady Zbożowe ponownie ruszyły ze skupem interwencyjnym w miniony piątek, sprytem chciał wykazać się pewien emeryt. Stanął w kolejce swoim autem. Za odstąpienie miejsca żądał 100 zł. Został jednak wyrzucony z kolejki.