Kontrolerzy inspekcji handlowej odwiedzili sklepy w Biłgoraju, Tomaszowie Lubelskim i Zamościu. Najwięcej zastrzeżeń mieli do zabawek wyprodukowanych w Chinach.
Klocki z tej pierwszej zabawki nie wytrzymały ani próby spadowej, ani udarności: rozsypywały się po zrzuceniu z wysokości i po uderzeniu w nie innymi elementami.
– Ze środka wypadały małe elementy, które dziecko mogło połknąć – opowiada Maria Starszuk z delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Zamościu.
Sam krokodyl miał ostre plastikowe zadziory, o które mogło skaleczyć się dziecko.
Najwięcej zastrzeżeń kontrolerzy mieli jednak do wózka dla lalek. Dzieciakom różne pomysły przychodzą do głowy; nie można wykluczyć, że Jasio lub Małgosia na swoim przykładzie chcieliby sprawdzić jak się tam leży.
– Po większym obciążeniu puszczała blokada i wózek szybko sam się składał – opowiada przebieg laboratoryjnego badania Maria Starszuk.
Gdyby dziecko włożyło rękę lun nóżkę między metalowe elementy składanego w nożyce stelaża, mogłoby dojść do zmiażdżenia. Zakwestionowano również plastikowe zakończenia rurek, które łatwo można było zdjąć i połknąć.
Inspektorzy skontrolowali w tym roku 9 sklepów i hurtowni z zabawkami w Biłgoraju, Tomaszowie Lubelskim i Zamościu. Zbadano 55 zabawek, z czego zakwestionowano aż 23, czyli ponad 40 proc. Zdecydowana większość z nich pochodziła z importu, głównie z Chin.
– Jeżeli dziecko się uprze, to trudno mu odmówić – mówi Aneta Wiśniewska, mama Adasia. – A poza tym teraz "Made in China” można znaleźć prawie na każdej zabawce.
Kontrolerzy wzięli pod lupę także telefon komórkowy, który wydzielał za dużo hałasu, a także namiot zamykany od wewnątrz (po jego zamknięciu dziecko miałoby kłopoty z wydostaniem się na zewnątrz).
Ich uwagę zwróciła również lalka z małymi elementami odczepianymi, które mogło połknąć dziecko, a na dodatek zapakowana w cieniutką torbę foliową o dużej średnicy i zaciąganą na sznurek (dziecko mogłoby włożyć tam głowę).
Najwięcej mankamentów dotyczyło niewłaściwego oznakowania, a także braku lub niepełnej instrukcji użytkowania. Przedsiębiorcy wprowadzający zabawki do obrotu muszą po kontroli zadbać o właściwe oznakowania.
Wobec poważniejszych wad nie można podjąć działań naprawczych. – Dlatego skierowaliśmy wnioski do UOKiK, który wszczyna postępowanie administracyjne celem wycofania z obrotu niebezpiecznych zabawek – mówi Maria Starszuk.