Mija tydzień od rozpoczęcia protestu rolników w Żurawlowie. Sprzeciwiają się oni poszukiwaniom gazu łupkowego, które chce rozpocząć firma Chevron. Pikietujący zablokowali wjazd na teren wiertni.
List sygnowali m.in. sołtysi wsi Żurawlów, Rogów oraz mieszkańcy gmin Grabowiec i Miączyn. – Nasza ziemia jest dla nas zbyt cenna, aby ryzykować jej zatrucie. Nie pozwolimy na zniszczenie tego dobra w imię korporacyjnych interesów koncernu paliwowego – dodają w oświadczeniu.
Protest rozpoczął się, kiedy firma chciała ogrodzić teren przyszłych prac. Mieszkańcy zablokowali wyjazd z działki, na której utknęli pracownicy, wynajęci przez Chevron. Obie strony okopały się na swoich pozycjach.
Przedstawiciele Chevronu obserwują uczestników blokady. Ci zaś ustawili namiot, kuchnię, polową i stoły. Urządzają pokazy filmów o gazie łupkowym. Ułożyli też własny hymn. Chcą, by Chevron całkowicie wycofał się z ich okolic. Zapowiadają, że będą protestować do skutku. W poszukiwaniach gazu łupkowego upatrują przede wszystkim zagrożenia dla środowiska.
– To gwałt z toksyczną lewatywą na tej ziemi – czytamy w oświadczeniu protestujących. – Po jakimś czasie koncern pójdzie dalej, a my zostaniemy z trucizną i zdegradowanym terenem.
Firma Chevron wydzierżawiła potrzebne jej działki od prywatnych właścicieli. Ma prawo je ogrodzić. Dopełniła bowiem niezbędnych formalności. Uczestnicy blokady deklarują jednak, że mogą "wykupić” umowy dzierżawy, aby zamiast wiertni na polach znów prowadzono działalność rolniczą.
Sytuacja jest patowa. Przedstawiciele firmy Chevron nie zamierzają negocjować z uczestnikami protestu.