Nie mamy pieniędzy na mandaty, czekamy na oficjalne otwarcie ogródków – mówią zamojscy restauratorzy, którzy przygotowują miejsca na stoliki. Właśnie wystosowali petycję do władz, by dostali zwrot koncesji za alkohol i nie płacili w tym roku za zajęcie miejsca na rynku
Powtarza się sytuacja sprzed roku. Nie wiadomo, kiedy i na jakich zasadach będzie można korzystać z lokali gastronomicznych i kiedy restauratorzy otworzą plenerowe ogródki. W Zamościu zwyczajowo pierwszy majowy weekend był początkiem sezonu turystycznego, w wolne dni na Stare Miasto ściągały tłumy turystów i mieszkańców. W zeszłym roku majówki nie było, dopiero w drugiej połowie miesiąca rząd zezwolił na wypicie kawy pod parasolem z widokiem na zamojski ratusz.
Zamojscy przedsiębiorcy wystosowali do władz miasta petycję, prosząc o wsparcie.
– Uważamy, że wobec zaistniałej sytuacji, powinnością władz miasta jest podjęcie działań pomocnych w przetrwaniu branży gastronomicznej, takich jak: zwolnienie z opłat za wywóz śmieci w czasie rządowego ograniczenia (zawieszenia działalności gastronomicznej), rezygnacja z opłat w tym roku za zajęcie powierzchni pod sezonowe lub całoroczne stoiska gastronomiczne.
Kilkunastu restauratorów, którzy podpisali się pod dokumentem, chcę by byli zwolnieni z opłat koncesyjnych za alkohol za pierwszy kwartał tego roku i marzec, kwiecień, maj, listopad, grudzień zeszłego roku. – Czyli za okres, w którym nasze lokale pozostawały i pozostają zamknięte, a jedynie część podmiotów prowadzi sprzedaż na wynos, generującą minimalne przychody, które nie pokrywają kosztów prowadzenia działalności – tłumaczą przedsiębiorcy, którzy mają świadomość trudności, jakie ma miasto, ale zwracają uwagę, że osoby zajmujące się w Zamościu gastronomią stanowią ważny element składowy lokalnego życia gospodarczego, odprowadzają podatki i utrzymują wielu pracowników.
– Nie zwolniliśmy nikogo. Jeden z pracowników nie wytrzymał sytuacji ciągłej niepewności, w jakiej żyjemy i wyjechał za granicę. Zawsze zatrudnialiśmy dodatkowe osoby na sezon letni, teraz też tak zrobimy, bo może otworzymy ogródek, ale będzie zakaz otwierania lokalu, nie wiemy – mówi Małgorzata Kitka, żona właściciela restauracji i cukierni Bohema. – Po roku pandemii, jesteśmy w tym samym miejscu co w zeszłym roku, wielka niewiadoma. Ale na zeszły sezon nie można narzekać, było dużo ludzi i dużo pracy. Szkoda, że nie da się tego rozłożyć równomiernie na cały rok. Ogródek przygotujemy, ale nie otworzymy bez pozwolenia. Nie mamy pieniędzy na mandaty. Tyle wytrzymaliśmy, poczekamy jeszcze trochę.
– Z pomocy państwa nie mogliśmy korzystać, bo działamy dopiero od sierpnia zeszłego roku. Ale korzystamy z pomocy miasta. Petycję oczywiście podpisałam, bo każda złotówka się liczy. Jesteśmy nowi, nie mam porównania z innymi sezonami, ale szykujemy się do otwarcia ogródka, chcemy być gotowi. Widać już przygotowania przed czterema czy pięcioma innymi lokalami – mówi Agnieszka Linek, właścicielka Restauracja Piwnica pod Św. Kazimierzem, która przyznaje, że trudno się wchodzi na rynek gastronomii, ale mniejszy ruch w czasie pandemii pozwolił im nabrać doświadczenia. – Mam nadzieję, że będzie pogoda i 1 maja zacznie się sezon, bo już teraz w ciepłe weekendy jest dużo ludzi – dodaje.
Petycja przedsiębiorców jest drugą, jaką wysłali. Na marcowej sesji radni nie zajmowali się poprzednią z przyczyn błędów formalnych. Nowa czeka na rozpatrzenie.