Stanisław Misztal był wczoraj na zwolnieniu. Mimo to, jak gdyby nigdy nic, przyjmował pacjentów w swoim gabinecie. We wtorek to samo zwolnienie nie pozwoliło mu stanąć przed sądem.
Były poseł AWS, a obecnie radny sejmiku z Samoobrony i zamojski okulista w jednej osobie zastrzegł, że poprzedniego dnia czuł się znacznie gorzej. I właśnie dlatego dostał zwolnienie od chirurga z zamojskiej przychodni przy ulicy Kilińskiego.
Misztal nie po raz pierwszy rozchorował się na sąd. Podobne zwolnienia (ale wystawiane przez Okręgowy Szpital Kolejowy w Lublinie) dostarczał już wcześniej aż trzykrotnie. Za każdym razem krótkotrwała, z reguły dwudniowa, choroba dopadała polityka na dzień przed albo w dniu wyznaczonej rozprawy. Dlatego proces, który pierwotnie miał się rozpocząć 13 grudnia ubiegłego roku, wciąż drepcze w miejscu.
Pod koniec marca sąd stracił cierpliwość i zagroził, że jeżeli historia się powtórzy, skieruje okulistę na komisję lekarską. Wydawało się, że groźba poskutkuje. Na początku kwietnia radny Samoobrony stawił się na rozprawie. Jednak tylko po to, aby złożyć wniosek o umorzenie sprawy. Sąd go odrzucił, wyznaczając termin rozprawy na 9 maja.
Wygląda na to, że ciuciubabka, w którą okulista bawi się z sądem, może jeszcze potrwać. Na razie nie zanosi się na zastosowanie nadzwyczajnych środków wobec Misztala. - Sędzia wyznaczył kolejny termin rozprawy na 7 czerwca. Co będzie dalej? Zobaczymy - mówi Mirosław Kędrak, przewodniczący II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Zamościu.
A oskarżony zapowiada, że tym razem stawi się w sądzie. Chyba że zdrowie mu na to nie pozwoli.