Stefan Oleszczak nie jest już dyrektorem biłgorajskiego szpitala. Dlaczego? - Bo straciliśmy do niego zaufanie - odpowiada starosta Stanisław Schodziński. - Wszystko odbyło się w myśl zasady: murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść - kwitują pracownicy szpitala.
Pracownicy szpitala nie są tą sytuacją zachwyceni. Ich zdaniem, zmiany w kierownictwie nie wyjdą na zdrowie placówce, która jest w trakcie procesu restrukturyzacyjnego. Pismo w tej sprawie trafiło na biurko starosty, a także przewodniczącego Rady Powiatu Biłgorajskiego, burmistrza miasta, wojewody lubelskiego i marszałka województwa, a także m.in. do Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia. Podpisali się pod nim przedstawiciele wszystkich związków zawodowych działający w biłgorajskim SP ZOZ. - To dyrektor Oleszczak rozpoczął restrukturyzację i on ją powinien zakończyć - przekonuje Beata Szarnowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Szarnowska przepracowała w biłgorajskim szpitalu już 22 lata. Była świadkiem rządów wielu dyrektorów. Twierdzi, że Oleszczak był jednym z najlepszych. - Bo to nie tylko ludzki, ale przede wszystkim kompetentny człowiek. Poświęcał tej pracy mnóstwo czasu, wykorzystywał swoje rozległe znajomości, by pomóc szpitalowi. Zdarzały się między nami konflikty, bo o nie w służbie zdrowia nietrudno, ale to dzięki niemu od sierpnia ubiegłego roku otrzymujemy pełne pobory, to on dogadał się z wierzycielami, którzy zrezygnowali z odsetek, to wreszcie on na kilka dni przed odwołaniem załatwił w Warszawie rozłożenie naszych zobowiązań wobec ZUS na raty. Mieliśmy do niego zaufanie - mówi Szarnowska. - Obawiamy się, że nowy dyrektor spełni oczekiwania starostwa redukując liczbę szpitalnych oddziałów. A to będzie się wiązało z redukcją etatów. Nieoficjalnie wiemy, że w grę może wchodzić zwolnienie 40 procent załogi - dodaje jeden z biłgorajskich lekarzy.
Do czasu wyboru nowego dyrektora, jego obowiązki pełni Zbigniew Kowal, do niedawna wicedyrektor ds. ekonomicznych. Czy jest gotów pokierować szpitalem na stałe? - Za wcześnie by o tym mówić - ucina. Wiadomo jednak, że jest jednym z kilku potencjalnych kandydatów. - Nie ogłaszamy konkursu, bo nie ma na to czasu. Chcemy wybrać dyrektora w drodze przesłuchań. Kilka już się odbyło. Niestety, nie dały oczekiwanych efektów. Mam nadzieję, że sprawa rozstrzygnie się w ciągu tygodnia - zdradza starosta Schodziński.
Kto tu rządził
Pensja Benedykta Miszkina, pierwszego dyrektora biłgorajskiego szpitala po wprowadzeniu w 1999 roku reformy i oddłużeniu placówki, to ponad 6 tys. zł, a długi na koniec jego rządów – 2,5 mln. Roman Dziura brał prawie 7 tys. zł. Jego następca, Janusz Karski, który pracę zaczął w maju 2001 zarabiał 7,5 tys. zł, a przejął dług sięgający prawie 11 mln. Nie cieszył się posadą długo i już we wrześniu oddał fotel Cieślakowi, który sprawił, że pod koniec 2001 r. na minusie było 11,6 mln. Zmieniający go niespełna rok później Oleszczak zastał 20,5 mln długu. Odszedł po ponad trzech latach rządów zastawiając
po sobie 28-milionowe zadłużenie, nie licząc odsetek.