Przedobrzyli. Tak najkrócej można nazwać działania Nadleśnictwa Zwierzyniec, które doprowadziły do dewastacji unikalnej ostoi głuszca. Temat naprawienia szkód pojawi się na najbliższym posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Ochrony Przyrody.
O co chodzi? Kilka lat temu na obrzeżu siedlisk głuszca Nadleśnictwo Zwierzyniec wykopało wiele kilometrów rowów odwadniających lasy. Potężne roboty ziemne wykonano bez żadnego projektu i uzgodnień ze służbami ochrony przyrody. Hałasa domaga się od dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie ustalenia i ukarania winnych. Apeluje o natychmiastowe zasypanie rowów. W takim samym tonie wypowiadają się ornitolodzy. – Na terenie podmokłym głuszec znajduje schronienie i pokarm. Odwodniony teren staje się bardziej dostępny dla drapieżników. Tymczasem młode ptaki giną w potężnych rowach z wodą – tłumaczy Przemysław Stachyra, ornitolog z Roztoczańskiego Parku Narodowego.
– Faktycznie wykonano tam nieprzemyślane prace, bez projektu – przyznaje Zenon Matyga, naczelnik Wydziału Gospodarki Leśnej RDLP w Lublinie. – Melioracje mogą zmienić siedlisko. Motywowano to potrzebą usunięcia szkód po wichurze. Jest źle, ale nie tragicznie – dodaje.
Jego zdaniem głuszcowi bardziej zagrażają jenoty, lisy i kruki, których nigdy nie było tak dużo jak obecnie. Niszczą jaja głuszca w okresie lęgowym. Minister środowiska wydał leśnikom zgodę na odstrzelenie 200 kruków na obszarze Puszczy Solskiej. – W zezwoleniu nie są podane warunki odstrzału. Musimy te zasady ustalić, dojść do porozumienia z ornitologami – powiedziała nam Beata Sielewicz, wojewódzki konserwator przyrody.
Dodała, że zmeliorowanie przez zwierzynieckie nadleśnictwo siedlisk głuszca było chybionym pomysłem. Czy wyrządzone w ten sposób szkody są do odrobienia? Czas pokaże.