Zwierzęta w zamojskim zoo mają ciepło. Myśliwi dokarmiają tymczasem dziką zwierzynę i przygotowują się do odłowu kuropatw. Kuropatwom, których populacja na Zamojszczyźnie z roku na rok spada, doskwierają w zimie nie tylko siarczyste mrozy, ale i drapieżniki skrzydlate - jastrzębie i kruki, które przetrzebiają i tak już nadwątlone stada.
Akcja wyłapywania tych ptaków ma ruszyć lada dzień. Myśliwi tymczasem dokarmiają i kuropatwy, i pozostałą dziko żyjącą zwierzynę. - Nas zima nie zaskoczyła - śmieje się Wojtuch. - Już na początku listopada załadowaliśmy blisko 1947 paśników przede wszystkim koniczyną i lucerną.
Systematycznie trafia tam teraz karma soczysta: kapusta, marchew, ziemniaki i buraki pastewne, oraz treściwa: nasiona zbóż i grochu. Tej pierwszej przygotowano około 600 ton, drugiej - ok. 380 ton. Do tego dochodzą jeszcze lizawki, czyli sól kamienna, niezbędna dla zwierzyny płowej, szczególnie do budowy poroża. Zgromadzono jej ok. 15 ton. - Myśliwi codziennie kontrolują paśniki i na bieżąco uzupełniają karmę - opowiada łowczy.
Na Zamojszczyźnie dokarmianiem zwierząt zajmuje się 1600 myśliwych z 31 kół łowieckich. Mieszkańcy kniei nie powinni więc zginąć z głodu. Nie grozi to również zwierzętom z zamojskiego zoo. Ale niektóre boją się zimna. - Dlatego mają dach nad głową, a więc przebywają w bardzo ciepłych pomieszczeniach - mówi Jadwiga Stoczkowska, dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Zamościu. - W małpiarni czy stajniach mamy podłączone ce =ntralne ogrzewanie, a tam, gdzie go nie ma, są piece elektryczne.
Do zamkniętych cieplutkich pomieszczeń przeniesiono wszystkie ptaki, które jeszcze nie tak dawno okupowały staw na terenie ogrodu. Trafiły tam nawet bernikle kanadyjskie, przyzwyczajone na wolności do jeszcze niższych temperatur od odnotowywanych w ostatnich dniach w Zamościu. Wszystko przez zagrożenie ptasią grypą.
Komu mróz niestraszny? Na wybiegach wylegują się do słońca wilki i dreptają daniele. Ze stajni wychodzą odporne na zimno i mróz wielbłądy. W zimowy sen nie zapadły niedźwiedzie i od czasu do czasu wychodzą ze swojej podgrzewanej lekko gawry pokazać się zwiedzającym.