Mamy pięciu gońców, którzy roznoszą urzędową korespondencję i tym sposobem już nie dajemy zarabiać poczcie. Dzięki zatrudnieniu tych osób, zaoszczędziliśmy już na kosztach przesyłek ok. 64 tys. zł – chwali się Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa.
Z pracy gońców zadowolony jest nie tylko urząd, ale także oni sami, bo mogą zarobić na życie. – Korespondencję urzędową dostarczam w dniu jej nadania – opowiada Mirosław Fedorowicz, jeden z urzędowych gońców.
Zaraz po objęciu prezydenckiej funkcji Marcin Zamoyski wezwał wszystkie podległe miastu jednostki do oszczędności, które rozpoczął od obniżenia swojego wynagrodzenia. Teraz zarabia 6 tys. 427 zł (brutto), podczas gdy wynagrodzenie jego poprzednika wynosiło 8 tys. 742 zł (brutto). Zastępca prezydenta zarabia jeszcze mniej, bo ok. 6300 zł (brutto). Jakiś czas po tym podjął decyzję o obniżeniu wynagrodzeń zarządów miejskich spółek, czasem nawet o połowę. Później zmniejszył liczbę członków zarządu (np. zamiast trzech pozostał jeden) i rad nadzorczych.
Prezydent Zamościa sprzedał dwa z czterech służbowych samochodów oraz przykręcił śrubę w przypadku korzystania ze służbowych telefonów komórkowych. W jedną jednostkę organizacyjną połączono Krytą Pływalnię i OSiR. Wyliczono, że likwidacji ulegnie od 12 do 14 etatów, co w skali roku przyniesie 350 tys. zł oszczędności.
Efekt powziętych oszczędności na razie jest taki, że na koniec czerwca br. całkowite zadłużenie miasta wynosiło nieco ponad 20 mln zł, kiedy na początku tego roku było to 26,6 mln zł. Ostatnio prezydent chce zwiększyć wydajność pracy urzędników. Postanowił, że trzem pracownikom UM, którzy w poprzedniej kadencji byli zatrudnieni na czas nieokreślony, da od pierwszego sierpnia umowę o pracę tylko na jeden rok. – Przyznaję, że takie rozwiązanie ma zmobilizować ich do pracy – mówi Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa.