Już nie czytają gazet i nie słuchają radia przez cały boży dzień. Od wczoraj znów normalnie pracują. Trzej pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Hrubieszowie, którym ich szef od blisko dwóch miesięcy nie dawał żadnego zajęcia, mają w końcu co robić.
Historię trzech pracowników PGKiM w Hrubieszowie opisaliśmy w listopadzie w artykule „Im płacą za siedzenie”. Przypomnijmy, że prezes przedsiębiorstwa zwolnił ich z zakładu, ale sąd przywrócił całą trójkę do pracy. W rzeczywistości ich praca sprowadzała się do podpisania listy obecności, słuchania radia i czytania gazet. Co miesiąc odbierali w kasie wypłatę. Na rękę od 770 do 1110 zł.
– Chcemy pracować, nic więcej – mówił wówczas Dziennikowi Horajecki, który jest jednocześnie przewodniczącym NSZZ Pracowników PGKiM. – Załoga patrzy na nas krzywym okiem, bo za darmo bierzemy pieniądze.
– Chcemy brać pieniądze za pracę, a nie za siedzenie – wtórował mu magazynier Wacław Bojarczuk, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność”.
W dniu, w którym ukazał się nasz materiał, zajęcie stracił prezes PGKiM. Swoją decyzję burmistrz Hrubieszowa Franciszek Suchecki uzasadnił niegospodarnością. A co z Horajeckim i jego kolegami? Nowy pracodawca znalazł im zajęcie. – Horajecki został kierownikiem Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Tam też na początek trafili jego koledzy. Obydwaj wrócili na poprzednio zajmowane stanowiska, czyli do magazynu technicznego – mówi Jan Lachowski, nowy prezes PGKiM. Firma wypłaciła im też zasądzone wynagrodzenie za czas pozostawania bez pracy, czyli ok. 13 tys. zł.