Burzliwe dyskusje, w międzyczasie dwie przerwy i odsłuchiwanie kasety z nagraniem głosowania, po czym kolejne, a w efekcie przyjęcie propozycji złożonej na początku obrad i zaakceptowanej wcześniej przez większość radnych – tak ważyły się losy wysokości samorządowych dopłat do biłgorajskich ścieków.
Samorząd Biłgoraja dopłaca do każdego metra sześciennego ścieków odprowadzanych z gospodarstw indywidualnych i z miejscowego szpitala. W ubiegłym roku obowiązywała stawka 33 grosze. Propozycja burmistrza na ten rok była taka sama. – W projekcie budżetu zabezpieczyliśmy na ten cel 250 tys. zł. To wystarczy na dopłaty na poziomie ubiegłorocznym, czyli 0,33 zł – tłumaczył burmistrz Janusz Rosłan. Wydawało się, że uchwała zostanie podjęta bez problemów, bo jeszcze przed sesją propozycję burmistrza poparły wszystkie komisje rady. Prawie wszystkie.
Ile ścieków w ściekach
Wyłamała się Komisja Zdrowia, która zaproponowała, by dopłacać więcej – 43 grosze. Skąd taki pomysł? – Wzięliśmy pod uwagę procent wód opadowych w ściekach miejskich, które jak się okazuje, wpływając do kanalizacji miejskiej, obciążają każdego mieszkańca dodatkowymi kosztami – wyłuszczył Krzysztof Iwaniec z Komisji Zdrowia. Stwierdził, że radni powinni wziąć za to odpowiedzialność i wspomóc biłgorajan.
Potwierdził to obecny na sesji szef Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. – Oczyszczamy rocznie około 1 mln 400 tys.
m sześc. ścieków. Z tego fakturowanych jest prawie milion. To oznacza, że blisko 400 tys. m sześć. stanowią wody opadowe, burzowe, infiltracyjne czy jakieś ewentualne nielegalne podłączenia – wymieniał Andrzej Furmanek, prezes PGKiM.
Do dwóch razy sztuka
Głosowanie nad obydwiema zaproponowanymi stawkami zakończyło się remisem 9:9. Przewodniczący Kita zarządził przerwę. – Jeżeli nie ma większości głosów, to zgodnie z przepisami nie przechodzi wniosek najdalej idący (w tym przypadku dopłata 0,43 zł – red.) – przekonywał Rosłan.
Zbigniew Kita był jednak nieugięty, a po przerwie zarządził kolejne głosowanie. Dlaczego? – Bo pierwsze było ustawione inaczej – wypalił przewodniczący. Ogłoszono kolejną przerwę, odsłuchano kastę z przebiegu głosowania i odbyło się kolejne. Tym razem jednak wynik był 9:10 za propozycją burmistrza. Kita nie krył niezadowolenia. – Obciążamy ludzi nielegalnymi zrzutami – stwierdził. – Zaoszczędziliśmy w budżecie 70 tys. zł – sprecyzował burmistrz. (gam)