Właściciele lokali gastronomicznych przy Rynku Wielkim stracili w tym sezonie
po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wszystkiemu winna jest rewitalizacja Starego Miasta i prezydent, który wydał zgodę na uruchomienie ogródków kawiarnianych dopiero od 1 lipca.
– To, co zarobimy od maja do września na ogródku, pozwala nam utrzymać lokal przez cały rok. Poza sezonem praktycznie dokładam do interesu – tłumaczy Wioletta Muszyńska, właścicielka Baru Studenckiego przy Rynku Wielkim w Zamościu. Pod parasolkami może pomieścić dziesięć razy więcej klientów niż w środku lokalu, a sezon to prawdziwe żniwa. Jednak te argumenty nie trafiły do zamojskiego magistratu i Muszyńska, tak jak pozostali restauratorzy, z uruchomieniem ogródka restauracyjnego musiała się wstrzymać dwa miesiące. – A mogli spokojnie się zgodzić na postawienie stolików w zastępczym miejscu. My byśmy sobie poradzili, miasto miałoby pieniądze z opłat za wynajem, a kelnerzy pracę – uważa Muszyńska. – Tracą nie tylko właściciele restauracji, ale i całe miasto, bo turyści, widząc co się dzieje na Rynku, jadą dalej, zamiast zostawiać pieniądze u nas – wtóruje Marianna Fostakowska, współwłaścicielka restauracji „Padwa”.
Tymczasem władze Zamościa nie chcą nawet słyszeć o rekompensatach w postaci obniżek opłat za wynajem powierzchni pod ogródki. Pojawiły się nawet pogłoski o tym, że już w przyszłym roku restauratorzy zapłacą więcej, bo Zakład Gospodarki Lokalowej zainwestował w montaż nowych przyłączy wodno-kanalizacyjnych.
– Właśnie ze względu na straty wywołane opóźniającym się rozpoczęciem sezonu w tym roku odstąpiliśmy od podwyżek – wyjaśnia Andrzej Młynarski z Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miasta Zamość.
Na domiar złego, wbrew zapowiedziom, remont płyty Rynku Wielkiego wcale nie skończy się w tym tygodniu. W piątek będzie gotowa tylko nawierzchnia przylegająca do podcieni. Natomiast wymiana klinkieru na środku placu przeciągnie się co najmniej na drugą połowę lipca. – Na początku mieliśmy problem z dostawami klinkieru. Dużą część trzeba było zwracać, bo miał nieodpowiednią barwę. Ale teraz jest wszystko w porządku, więc nie powinno być dalszych opóźnień – pociesza Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.