„Otwórzmy nasze serca” to hasło przewodnie tegorocznego Marszu Przyjaźni. Impreza już drugi rok z rzędu gromadzi tłumy uczniów. Sukces tym większy, że inicjatorami i organizatorami są sami uczniowie.
– Na świecie jest za dużo przemocy, za mało życzliwości i zrozumienia. Chcieliśmy coś zrobić, żeby to choć trochę zmienić – mówi Kamila Szarafin. – Ludzie mają w sobie za mało tolerancji, za mało akceptacji. Nie chcemy żyć w takiej rzeczywistości – dorzuca Marcin Malowany.
Kamila i Marcin są uczniami trzecich klas Gimnazjum nr 2 w Zamościu i jako członkowie samorządu szkolnego kierowali przygotowaniami do marszu. Ich szkoła jest położona na środku wielkiego blokowiska. Po zmroku w tych okolicach mało kto czuje się bezpiecznie. Nic dziwnego, że to tutaj rok temu narodził się pomysł Marszu Przyjaźni. Ubiegłoroczny pochód pod hasłem „Wolni od przemocy” zupełnie przypadkowo zbiegł się z uroczystościami żałobnymi po śmierci papieża.
Siłą rzeczy tegoroczny marsz miał zupełnie inny charakter i był prawdziwym sprawdzianem dla organizatorów. W imprezie wzięły udział delegacje uczniów ze wszystkich szkół. Przed południem z transparentami wyruszyli na Rynek Wielki. Tu przekazali swój apel prezydentowi miasta. Później były występy zespołów uczniowskich i msza święta z homilią ordynariusza diecezji zamojsko-lubaczowskiej bpa Jana Śrutwy.
Zdaniem dorosłych,
organizatorom należą się gratulacje. – Wszystko wypadło bardzo naturalnie i spontanicznie. Widać było, że młodzież chce w tym uczestniczyć – ocenia Kazimierz Chrzanowski, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Zamość. – Takie spotkania to najlepszy sposób na edukację obywatelską, młodzież uczy się zabierać głos w ważnych dla niej sprawach – dorzuca Chrzanowski.