Dobrych tras turystycznych na Zamojszczyźnie nie brakuje. Krajobrazy też mamy malownicze. Można też bez problemu skoczyć na Ukrainę. Każdy znajdzie coś dla siebie. Trzeba jednak uważać na dziarskich i agresywnych piechurów.
Omijaj lessy i lasy
Tras turystycznych mamy w regionie pod dostatkiem. Pan Edward poleca kilka z nich.
To m.in. centralny szlak rowerowy wiodący z Kraśnika przez Zwierzyniec do Hrebennego, 40 kilometrowy szlak w gminie Zamość, trasa w gminie Lubycza Królewska czy w okolicach Horyńca (woj. podkarpackie).
Niezwykły jest też szlak wiodący do ukraińskiej Rawy Ruskiej i m.in. do Potylicza. Przebycie każdej z tych tras gwarantuje mnóstwo niezapomnianych wrażeń i wiele niezapomnianych widoków. Można po drodze natknąć się także na unikatowe kościoły, cerkwie, kapliczki i krzyże.
– Gdy pada deszcz trzeba jednak omijać trasy prowadzące po terenie lessowym np. w okolicach Radecznicy – mówi Słoniewski. – Dlaczego? Po prostu rower oblepia się tam natychmiast błotem. Staje się ciężki. Trudno jest jechać… Warto też omijać na razie szlaki leśne. Po ostatniej, ciężkiej zimie leży na nich mnóstwo zwalonych drzew. Trasę pokonuje się dwa razy dłużej niż zwykle.
Weź blaszki i nie zgub pedału
Na wyprawach rowerowych ważny jest też odpowiedni ekwipunek. Słabo sprawdzają się na szlakach rowery wyczynowe czy tzw. rowery "górale”.
Dlaczego? Bo nie mają bagażników i odpowiednich błotników. Trzeba też oczywiście zabrać ze sobą pompkę, łatki, klucze do roweru i tzw. spinki do łańcucha. Są to specjalne "blaszki”, które można nabyć niemal w każdym sklepie ze sprzętem rowerowym.
Dzięki nim można łatwo szczepić pozrywane łańcuchy.
– Przed wyjazdem w teren trzeba też rowery przetestować, dokręcić śruby, naoliwić i sprawdzić – tłumaczy Edward Słoniewski. – Kiedyś jednemu turyście rozpadła się w nowym rowerze kierownica, inny zgubił pedał. To kłopot. Nie ma rady. Trzeba wtedy ruszać na piechotę.
Ważny jest też odpowiedni zapas napojów i jedzenia. Przydałaby się także latarka. Warto również przed wyjazdem przestudiować mapy, żeby uniknąć niespodzianek.
W mieście na rowerze nie pojeździsz
Pan Edward zapewnia, że nie tylko trasy rowerowe nadają się do pedałowania po nich. Piesze szlaki turystyczne także mogą z powodzeniem spełnić taką rolę.
– Na większość szlaków pieszych można się wybrać rowerami – zapewnia pan Edward. – Trzeba tylko być czujnym. Chodzi głównie o zakręty, które bywają ostre i źle oznaczone. Wywrotki nigdy nie są przyjemne.
Gorzej bywa z tym podobno w miastach. W Zamościu istnieje w sumie prawie 18 kilometrów ścieżek rowerowych. Najdłuższa przebiega wzdłuż ul. Dzieci Zamojszczyzny (ok. 3,3 km), Legionów (2,6 km), Granicznej (1,8 km), Lipskiej (1,8 km) i Partyzantów (2 km).
Szkopuł w tym, że te trasy się ze sobą nie łączą i nie tworzą logicznej sieci komunikacyjnej. Poruszanie się nimi po Perle Renesansu jest utrudnione.
– Są to trasy przeznaczone dla osób, które chcą wyjechać z miasta – tłumaczy pan Edward. – Nie mają one m.in. odpowiednich opisów. Kłopot jest też na niektórych odcinkach tzw. bulwarów. Zdarzają się tam wyrwy i wyboje. Na miejskich trasach rowerowych nie powinno być takich przeszkód.
Ryją tory w miejskich laskach
Zamojski magistrat zapewnia, że odpowiednie trasy rowerowe są dla niego priorytetem. I będzie ich przybywać. Trwają prace remontowe na ul. Ogrodowej, Wałowej, Narcyzowej, Rydla i Niskiej.
Niebawem ruszą też roboty przy ul. Królowej Jadwigi (od Akademickiej do Dzieci Zamojszczyzny), św. Piątka. Przemysłowej i Podgroble. Potem przyjdzie kolej m.in. na ulice Majdan, Hrubieszowską, Legionów, Jana Pawła II, Powiatową, Waryńskiego i m.in. na ul. Spadek.
– Przy każdej z remontowanych ulic powstają ścieżki rowerowe – zapewnia Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa. – Będzie ich coraz więcej. Tworzymy je sukcesywnie. Przecież jeszcze pięć lat temu w Zamościu niemal nie było takich tras. Taka forma turystyki jest potrzebna i ją popieramy.
Kilka lat temu na os. Orzeszkowej w Zamosciu (nad Łabuńką) powstał także skate-park. Spotykają się tam młodzi amatorzy rowerowych ewolucji. Już im on jednak nie wystarcza.
– Przydałby się jeszcze jeden taki obiekt, trochę porządniejszy niż dotychczasowy skate-park – tłumaczy 15-letni Damian, właściciel wyczynowego roweru o mikroskopijnych rozmiarach. – Dlatego w lasku za Łabuńką chłopaki usypali specjalne skocznie i pagórki. Tam można szaleć do woli. Ale tylko jak nie leje.
Parasolką w rowerzystę
Trasy rowerowe powstają, ale… tolerancji dla rowerzystów w naszym społeczeństwie nie przybywa. Przekonał się o tym 31-letni Sylwester Sadowski z Zamościa. Jakiś czas temu jechał na swoim "góralu” specjalnie wyznaczoną dla rowerzystów trasą, w okolicy zamojskiego Domu Towarowego "Hetman”.
Gdy minął dziarskiego emeryta, ten raptem go dopadł i zaczął okładać parasolką po plecach.
– Byłem zaskoczony – dziwi się Sylwester. – Krzyczał do mnie, że jestem łobuzem i, że… jeżdżę po chodniku. Widać zajechałem go jakoś… od tyłu i się przestraszył. Ale to on szedł po ścieżce rowerowej.
Sylwester Sadowski zapewnia, że z emerytem nie dało się dyskutować. – Strasznie się denerwował, wyzywał mnie i wywijał parasolką – tłumaczy. – Więc dałem spokój.
Obity parasolką mężczyzna odjechał. Tak awantura się zakończyła.
– Trasy rowerowe w Zamościu są za słabo oznaczone i dlatego przechodnie niechętnie z nich schodzą – tłumaczy. – Rowerzyści są narażeni na takie szykany. To się musi zmienić.
Na rowerze po gminach Nielisz, Sułów i Izbica
Zaczynamy przy Urzędzie Gminy w Nieliszu, skąd w kierunku zachodnim jedziemy po tzw. koronie zapory wodnej. Mijamy elektrownię wodną i od razu otwiera się przed nami urzekający widok na zalew. Ma on powierzchnię 950 ha i jest jednym z największych zbiorników wodnych w regionie. To raj dla wędkarzy i miłośników sportów wodnych.
Za tamą skręcamy do wioski Nawóz. Po prawej stronie, na skarpie możemy zwiedzić cmentarz żołnierzy rosyjskich i austriackich z 1915 r. Potem skręcamy w dolinę rzeki Por. Mijamy Deszkowice i pedałujemy do Klemensowa. Tam można m.in. zwiedzić 140-hektarowy park, pełen rzadkich gatunków drzew oraz rezydencję rodziny Zamoyskich.
Jest co podziwiać. Rezydencję wybudował w XVIII wieku ordynat Tomasz Antoni Zamoyski dla chorowitego syna Klemensa. Pałac można oglądać jedynie z zewnątrz. Jest to jednak budowla imponująca. Pałac ma ponad 3,5 tys. mkw. powierzchni użytkowej i znajduje się ponad 130-hektarowym parku. Rośnie w nim kilka tysięcy drzew. Są to głównie lipy, jawory, kasztanowce i dęby.
Kilkaset metrów od pałacu, na łące wśród potężnych jesionów stoi drewniany krzyż. Został on "wybudowany” w miejscu gdzie nauczał i prorokował w latach 20 ub. wieku niejaki Michałek.
Był to "znajdach” przygarnięty przez miejscowego kowala. Pracował jako pastuch. Do czasu. 22 listopada 1928 r. mieszkańców wsi obudził przerażający głos. To Michałek "wlazł” na czubek świętej "figury” i głosił kazanie. Ludzie stwierdzili, że pastuch śpi, a ten głos jest "jakby nie jego”. Prorok mówił o Bogu, złu, które rządzi światem i "wrednych” komunistach”.
Po zwiedzeniu Michalowa jedziemy do leśniczowki Nowiny, a tam skręcamy do Nielisza. Mijamy m.in. XIX-wieczny kościół parafialny p.w. św. Wojciecha z barokowym ołtarzem i jedziemy pod UG w Nieliszu. Szlak ma 25 km.
Jeśli nie bolą nas nogi możemy pojechać w stronę Stawu Noakowskiego. Początek szlaku znajduje się przy Szkole Podstawowej.
Możemy tam m.in. obejrzeć 100-letni pałac w Ruskich Piaskach, parkowe alejki wysadzane m.in. pigwą oraz starą gorzelnię.
Potem jedziemy do jeziorka "Sodoma”. Ale to wyprawa tylko dla śmiałków. Żyją tam mrożące krew w żyłach potwory (podobno jest tam jedna z bram do piekła). Nic dziwnego, że miejscowi nocami omijają jeziorko szerokim łukiem.
Potem… pedałujemy do Zamszan, Wirkowic i dojeżdżamy do Ujazdowa. Tam w XIX-wiecznym dworku też... straszy. Są to podobno duchy pomordowanych tu podczas wojny partyzantów.
Na koniec warto zboczyć do Kol. Staw Ujazdowski. Wśród łąk jest tam kapliczka położona nad źródłem św. Jana. Woda ma w nim właściwości uzdrawiające. Szlak kończy się na skrzyżowaniu z drogą wojewódzką Zamość – Żółkiewka. Trasa liczy 17 km.
Szlakiem susła i świętego Romana po gminie Zamość
Wyprawę warto rozpocząć w sąsiedztwie stacji benzynowej przy drodze Męczenników Rotundy (ok. 200 m od zamojskiej Katedry). Stąd ulicą Szczebrzeską docieramy do stacji benzynowej w Płoskiem. Tu rozpoczyna się szlak.
Następnie ruszamy przez miejscowości: Mokre, Hubale, Wychody, Skaraszów, Wólkę Wieprzecką, Wierzchowiny, Zarzecze, Lipsko Polesie, Lipsko, Lipsko Kosobudy, Białowolę, Pniówek, Zwódne i Skokówkę.
Trasa przebiega otuliną Roztoczańskiego Parku Narodowego. Po drodze możemy zobaczyć liczne zabytki m.in. stare kościoły, kaplice i krzyże przydrożne. W miejscowości Mokre mijamy lotnisko Aeroklubu Ziemi Zamojskiej oraz m.in. neogotycką kapliczkę św. Antoniego.
Trochę dalej (na trasie do miejscowości Hubale) istnieje 35-hektarowy rezerwat susła perełkowanego. Przy odrobinie szczęścia można go zobaczyć. Tego niewielkiego, sympatycznego futrzak wpisano do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt. Jest objęty całkowitą ochroną.
W Hubalach wspinamy się na punkt widokowy. Możemy tam obejrzeć rozległą panoramę na roztoczańskie lasy, stawy rybackie w Topornicy i m.in. rezerwat torfowiskowy "Wieprzec”. Dalej jedziemy m.in. przez las w okolicach Wychodów i Skaraszowa.
W Lipsku Polesiu warto odwiedzić źródło św. Romana. Słynie ono z licznych uzdrowień i niezwykłej mocy. Nad nim wybudowano kapliczkę z obrazem świętego.
W Lipsku dobrze zatrzymać się choć na moment przy kościele pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, w Białowoli zobaczyć pomnik poświęcony pomordowanym w 1942 r. ponad 50 mieszkańcom tej miejscowości.
Warto też odwiedzić Skokówkę, w której w 1542 r. urodził się Jan Zamoyski, założyciel Zamościa.
Miejscowy Urząd Gminy przygotował także inną atrakcję dla najbardziej wytrwałych rowerzystów.
Uczestnicy rajdów rowerowych mogą dostać m.in. figurki susła perełkowanego oraz specjalne certyfikaty zdobywców tej ścieżki.