Takiej szopki jeszcze w Zamościu nie było. Na Rynku Wielkim stanęła dziś Święta Rodzina prawie naturalnych rozmiarów.
Szopka wzbudza sensację, zawłaszcza wśród najmłodszych mieszkańców miasta. - Bardzo to jakieś fajne i kujące - stwierdził 3-letni Adaś z Zamościa, wyciągając ze żłóbka siano i pokazując go tacie.
Szopka stanęła obok kamienicy Morandowskiej. Ufundowała ją Zamojska Korporacja Energetyczna (kosztowała ok. 10 tys. zł). Figury św. Józefa, Matki Boskiej i Dzieciątka Jezus wyrzeźbił z drzewa lipowego Jan Skrzyński, rzeźbiarz z Guciowa. Stajenkę wykonała firma Wiesława Milczuka z Mokrego, na co dzień specjalizująca się w budowie domów z bali. A zwierzęta przyjechały m.in. z zamojskiego zoo.
- Szopka jest prezentem dla mieszkańców naszego niezwykłego miasta - mówi Teresa Madej, kierownik Sekcji ds. Public Relations ZKE SA. - Będziemy ją montować co roku. Rzeźby wyszły pięknie. Po świętach oddamy je w depozyt do Muzeum Zamojskiego w Zamościu. Będzie je tam można oglądać cały rok.
70-letni Jan Skrzyńki także jest dumny ze swojego dzieła. Zajmuje się rzeźbą od 10 lat, gdy przeszedł na emeryturę (był m.in. drwalem w Roztoczańskim Parku Narodowym). - Do tej pory rzeźbiłem małe świątki i rzeźby sakralne - mówi artysta. - A tu takie zamówienie! Podołałem mu. Oczywiście można było wykonać te rzeźby jeszcze lepiej. Ale tak myśli się zawsze.
Skąd ludowy artysta czerpie inspiracje? - Rzeźba interesowała mnie od dziecka - tłumaczy Skrzyński. - Przez całe życie chowałem głęboko w sercu pomysły moich prac. Dopiero na emeryturze miałem czas, aby je zrealizować. To mnie raduje. (bn)