W nocy z wtorku na środę w popegeerowskim domu w Wasylowie (gm. Ulhówek) wybuchł gaz. Cztery rodziny zostały bez dachu nad głową.
Pani Marianna przyznaje, że miała dużo szczęęcia. Jej łóżko stało przy samej ścianie. Spadły na nią odłamki gruzu.
- Mam obity cały bok. - skarży się kobieta. - Karetka zabrała mnie do Tomaszowa. Chirurg mnie opatrzył, przypisał zastrzyki, ale nie wykupiłam, bo nie mam pieniędzy. Do szpitala trafiła z obrażeniami również inna młoda kobieta.Wybuch gazu zrujnował budynek. We wszystkich oknach wypadły okna. Drzwi wejściowe do klatki schodowej wyleciały z takim impetem, że wyrwały zabetonowany w ziemi słupek z furtkę.
- Budynek nie nadaje się do zamieszkania - ocenia inżynier budownictwa Józef Lewandowski. - Każda ze ścian zewnętrznych jest naruszona i wybrzuszona. Trzeba je podpierać stemplami, bo zanim dojdzie do rozbiórki, mogą się zawalić.
Wybuch gazu nastąpił
w kuchni Józefa Budziszewskiego. - Założyłem nową butlę - wyznaje staruszek. - Na początku trochę śmierdziało. Przyszedł sąsiad i poprawił instalację. Córka smażyła naleśniki na kolację. Wszystko było w porządku. Napaliłem jeszcze w piecu kaflowym i poszedłem do pokoju spać. W nocy zerwałem się na nogi. Zdawało mi się, że sufit na mnie się wali. Mieszkania nie były ubezpieczone. Mieszkańcy w jednej chwili stracili dach nad głową. - Na razie wypłaciliśmy każdej rodzinie po 500 zł na pierwsze potrzeby. Więcej pieniędzy nie mamy - mówi Antoni Gęborys, kierownik Gminnego Orodka Pomocy Społecznej.
Szukamy pomieszczeń zastępczych, żeby ulokować dotknięte rodziny. Bierzemy pod uwagę pustostan w Korczminie - dodaje wójt Kazimierz Dziuruń. - Rozmawiamy też z placówką Agencji Własnoci Rolnej Skarbu Państwa w Przewodowie. Ale w każdym przypadku trzeba wstawiać piece, zrobić podłogi, malować. To potrwa. Nie ma rady, ludzie będą musieli mieszkać kątem u sąsiadów.