Gospodarze w Gorajcu-Starej Wsi drżą o swój dobytek. Są pewni, że woda spływająca z pól lada dzień zaleje ich domy i budynki gospodarcze. Obwiniają o to... wójta Radecznicy.
Mieszkańcy wioski są zalewani każdej jesieni i wiosny. W 2001 r. wykonano plan modernizacji miejscowej drogi. Gospodarze byli przekonani, że zostaną przy niej wykonane specjalne rowy odwadniające, które sprawę załatwią. Przeliczyli się. – Władze zapomniały o odwodnieniu – złości się Krystyna Dziura. – To skandal! Zaczęliśmy protestować. Budowę zawieszono do 2003 r. Wtedy wójt zwołał zebranie i dogadaliśmy się w sprawie odwodnienia. Koryta miały być głębokie. Tymczasem kładzione są niecki o głębokości 10 centymów. To sprawy nie załatwi. Zaczęły się słoty i zaraz znów nasze domy będą pływały w wodzie.
We wsi trwa remont. Droga już została przebudowana. Teraz kładzione są tzw. koryta odwadniające i krawężniki. Prace prowadzi zamojskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych. Kilku gospodarzy wysłało w piątek protest „przeciw zbyt małej głębokości koryt” m.in. do Urzędu Gminy i przewodniczącego RG w Radecznicy oraz do powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Zamościu. – Jesteśmy zrozpaczeni – martwią się rolnicy. – Głębokie, betonowe koryta zostały zwiezione do wsi i... leżą obok. Kładzie się pięć razy płytsze. O co chodzi? Wójt nie odpowiedział na nasze prośby.
Co na to Gabryel Gąbka, wójt Radecznicy? – Cześć mieszkańców wsi mieszkających po drugiej stronie drogi uważa, że głębokie rowy będą bardzo niebezpieczne – tłumaczy. – Droga ma w tym miejscu spadek i auta mogłyby się do nich zsuwać i obijać. Chodzą też tędy do szkoły dzieci. Gdy będzie tam woda, o nieszczęście nie trudno. Dlatego dokonaliśmy zmian.
Wczoraj w Gorajcu-Starej Wsi pojawili się zamojscy inspektorzy budowlani. – Badamy sprawę – zapewnia Marianna Michałkiewicz z powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. – Decyzję, kto ma rację i co w tej sprawie zrobić, podejmiemy w najbliższych dniach.