Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Zamościu zatrudnia osadzonych w miejscowym więzieniu.
Przez długi czas działały tam klasy 1-3 ze Szkoły Podstawowej nr 4. Potem budynek przejęła uczelnia. Od lutego trwają tam prace nad adaptacją pomieszczeń do prowadzenia zajęć dla dorosłych. Skazani remontują więc podłogi, malują ściany, naprawiają ogrodzenia i ciągi piesze. W drugim etapie będzie remontowana stolarka okienna. - Na początku trochę się baliśmy, ale szybko się okazało, że nie ma czego - zapewnia Jerzy Korniluk, kanclerz PWSZ w Zamościu. - Skazani są zdyscyplinowani i bardzo pracowici, a ich pomoc jest nieoceniona. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie innego stanu rzeczy. W tym tygodniu rozszerzamy formę współpracy: druga grupa więźniów pomoże nam przy remoncie akademika na ul. Sienkiewicza.
Warunków, które musi spełnić skazany, aby podjąć pracę, jest sporo. Przede wszystkim musi zostać skierowany do zakładu karnego typu półotwartego. Potem staje przed komisją penitencjarną, która ocenia charakter i predyspozycje do pracy poza więzieniem. Całości dopełniają badania lekarskie i kurs BHP.
- Codziennie wysyłamy ponad 20 grup roboczych - tłumaczy Marian Puszka, dyrektor Zakładu Karnego w Zamościu. - To daje w sumie ponad
120 osób. Skazani pracują w różnych miejscach.
Do tej pory nie było na nich żadnych skarg.
Więźniowie pracują bezpłatnie, ale zyskuje na tym nie tylko pracodawca. Świadczenie pracy ma ogromny wpływ na opinię, która jest niezbędna do przedterminowego zwolnienia. - Spotkałem wielu skazanych, którzy mówią, że podczas takich remontów po raz pierwszy uczciwie pracują - powiedział nam Romuald Kołtun z ZK w Zamościu. (maz)