Gdy mieszkaniec podzamojskiego Lipska Polesia wszedł przedwczoraj rano do obory, omal nie dostał zawału. Przy żłobie nie zastał ani krasuli, ani jałówki. Gospodarz nie miał wątpliwości, że warte prawie 3 tys. zł bydło zostało skradzione, dlatego czym prędzej powiadomił policję. Wyglądając stróżów prawa zauważył, że od strony lasu maszeruje w kierunku wsi rogacizna, której codziennie doglądał. Bydło wróciło do obory, ale funkcjonariusze nie mieli zamiaru uznać tej sprawy za zamkniętą. Podejrzenie padło na 22-letniego mieszkańca wioski, który w lesie zbudował sobie szałas i tam pomieszkiwał. – To nasz dobry znajomy – mówi o zatrzymanym podinspektor Adam Lackowski z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Mężczyzna na swoim koncie ma pięć innych kradzieży z włamaniem do mieszkań i komórek. Kiedyś chodził po wsi i namawiał rolników do kupienia składowanego w kubikach drewna. Twierdził, że jest jego właścicielem. Przynajmniej jeden gospodarz dał się nabrać.
22-latek trafił do policyjnego aresztu. Za kradzież grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.