Zamojski ZGL nie wie czy do impregnacji więźby dachowej w większości staromiejskich budynkach używano toksycznego kreozotu i xylamitu. Dlaczego? Bo prace prowadzone były… w latach 70. To według urzędników prawdziwa otchłań czasu.
Większość prac wykonywały nieistniejące już firmy. – Niekompletnych wiadomości o zastosowanych środkach do impregnacji więźby dachowej dostarczają dzienniki budowy i projekty techniczne, o ile istnieją – tłumaczy rzecznik.
O sprawie pisaliśmy wczoraj. Użytkowe poddasza na zamojskim Starym Mieście mogą być niebezpieczne.
Dlaczego? Bo według ich mieszkańców, w latach 70. i 80. do konserwacji więźby dachowej i wielu drewnianych elementów używano toksycznego kreozotu i xylamitu. Te mogą powodować nowotwory.
Grupa lokatorów poskarżyła się o tym Sławomirowi Zawiślakowi, zamojskiemu posłowi, a ten napisał do Ministerstwa Infrastruktury.
Efekt? Olgierd Dziekański, podsekretarz stanu w tym ministerstwie zapowiedział kontrole. Przeprowadzi je Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego. – A sprawy sporne powinny być rozstrzygane w procesach cywilnych – podpowiada podsekretarz.
Jaki to może przynieść rezultat? Magistrat twierdzi, że jedna taka "sprawa” już się odbyła.
– Dla potrzeb procesu sądowego Instytut Techniki Budowlanej w Warszawie sporządził na zlecenie Sądu Okręgowego w Zamościu kosztowną ekspertyzę techniczną dla budynku Staszica 29 – napisał Karol Garbula. – Przeprowadzone badania nie potwierdziły zastosowania xylamitu oraz stężeń i natężeń innych czynników, w tym kreozotu w wysokościach szkodliwych dla zdrowia. Powyższą sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Zamościu. Powództwo wobec ZGL zostało oddalone.
Czy istnieje zagrożenie dla zdrowia mieszkańców staromiejskich kamienic? A jeśli tak, w jaki sposób można je ograniczyć?
– W czasie prowadzenia robót żaden z wymienionych preparatów nie był zabroniony do stosowania w budownictwie – wytłumaczy enigmatycznie rzecznik Garbula.