Pracownice zamojskiej Delii SA skarżą się na fatalne warunki pracy. W minionym tygodniu w halach produkcyjnych termometr wskazywał kilka stopni. Szwaczki trzęsły się z zimna.
Andrzej Magdziak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w Delii SA, zapewnia, że interweniował w tej sprawie w zarządzie zakładu. – Otrzymaliśmy zgodę na postawienie dmuchaw i piecyków – mówi. – Zrobiło się trochę cieplej, zwłaszcza że na razie mrozy puściły. Aby jednak sprawę rozwiązać, hale należy wyremontować i solidnie ocieplić.
W Delii pracuje ok. 350 osób. Ściany i dach budynków nie są ocieplone. Nieszczelne są drzwi i okna. W budynkach zamontowano rury, którymi przesyłana jest para technologiczna na szwalnie. Pełnią one rolę kaloryferów, ale prawie nic to nie daje. – Dyrekcji nie możemy się poskarżyć, bo polecimy z pracy. Zarabiamy po 670 zł. Wypłaty opóźniają się tygodniami, za nadgodziny płaci się nam marne grosze. Zakład oszczędza naszym kosztem – mówi inna krawcowa.
Prezes Delii uważa, że żal pracownic zakładu jest bezzasadny. – Od 25 lat mamy w zakładzie podobne warunki – tłumaczy Marek Jędruszczak. – Rano, kiedy maszyny się nie nagrzeją, zawsze jest zimno. Potem temperatura stopniowo rośnie. Planujemy jednak ocieplenie budynków.
– Pracownice Delii mogą nas zawiadomić o nieprawidłowościach – mówi Piotr Skwarek, szef Państwowej Inspekcji Pracy w Zamościu. – Zbadamy sprawę. Jeżeli przepisy są łamane, możemy wydać pracodawcy nakaz zapewnienia odpowiedniej temperatury w halach.
Ma być ciepło
Z rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej z 1997 r. wynika, że w pomieszczeniach pracy należy zapewnić odpowiednią do jej rodzaju temperaturę, nie niższą jednak niż 14 st. C., chyba że względy technologiczne na to nie pozwalają (np. chłodnia). Tam, gdzie wykonywana jest lekka praca fizyczna, temperatura nie może być niższa niż 18 st. C.