Smutek bez wyraźnej przyczyny. Zła relacja z partnerem. Niepowodzenia w pracy, uzależnienia, agresja.
Elegancki, przestronny gabinet. Skórzane kanapy, wielkie, rzeźbione biurko i ledwie wystający zza blatu typek w stylu Woody Allena. To nasz terapeuta, który zachowuje się tak, jakby sam potrzebował psychiatry - tak wielu wyobraża sobie psychoterapię. Ale wizje rodem z hollywoodzkiego kina tylko zniekształcają obraz. Prawda jest dużo bardziej prozaiczna.
Człowiek z człowiekiem
- Psychoterapia jest oparta na relacji człowieka z człowiekiem. Pacjent przychodzi do gabinetu ze swoim ja, z jasnymi i ciemnymi stronami osobowości. I powierza to wszystko drugiemu człowiekowi, terapeucie - mówi Krystyna Kozłowska, psychoterapeutka z ośrodka Via Vitae w Lublinie.
Definicja książkowa mówi, że psychoterapia jest metodą leczenia i rozwoju, wykorzystującą oddziaływanie psychologiczne. Terapeuta leczy, wskazuje drogę, pomaga w pracy nad sobą, ale za efekt końcowy odpowiedzialny jest również pacjent. I tu pojawia się kolejny element psychoterapii - trzeba chcieć. Chcieć poznać prawdę o sobie samym, która może być przykra. A to powoduje lęk.
Chcę, ale się boję
Boimy się odsłonić przed terapeutą z obawy przed oceną, potępieniem. Niesłusznie. W psychoterapii nie ma podziału na czarne i białe. Nie chodzi o wypunktowanie typu: wtedy byłeś dobrym człowiekiem, a wtedy złym. Ale ten lęk jest czymś naturalnym, wpisanym w proces terapeutyczny.
- Do gabinetu psychoterapeuty rzadko trafiają ludzie, którzy nie chcą terapii - dodaje Kozłowska. - Zdarza się, że sąd kieruje np. osobę bardzo agresywną albo zaniepokojona rodzina namawia kogoś z problemem, ale z reguły to są ludzie którzy szukają pomocy. Bo wiedzą, że z czymś sobie nie radzą i ta świadomość jest silniejsza od lęku przed pokazaniem swojego wnętrza.
Ten lęk będzie zanikać lub się wzmagać. Bo proces terapeutyczny może nam pokazać takie oblicze nas samych, którego nie chcemy poznać, zaakceptować, uznać za integralną część osobowości. I tu doskonale widać jak dużą rolę w psychoterapii odgrywa terapeuta.
- Trzeba obserwować i stosować takie metody oddziaływania, których efekt pacjenta nie przerazi. - tłumaczy Kozłowska.
Jaki ja mam problem?
Swego czasu za wszystkie niepowodzenia swojego dorosłego życia obwinialiśmy rodziców. Ale moda na toksyczne relacje wyniesione z domu rodzinnego już przeminęła. Prawda jest taka, że za swoje życie odpowiadamy sami.
- W psychoterapii nie chodzi o wskazanie winnego. Trzeba poznać procesy, które nas ukształtowały i je zrozumieć. A jeżeli znajdziemy coś, co nam się nie podoba, przecież możemy to przepracować, zmienić - mówi Krystyna Kozłowska.
Do gabinetu trafia i sfrustrowany biznesmen, i nieszczęśliwa kobieta przy mężu. Osoby młode i w zaawansowanym wieku. Ludzie wyglądający na szczęśliwych i złamani życiem. Są też tacy, którzy przychodzą, by coś w sobie ulepszyć (i nie nazywają tego psychoterapią, tylko treningiem osobowości).
Terapeuta czy hochsztapler
Zanim wybierzesz terapeutę sprawdź jego kwalifikacje. Listę certyfikowanych psychoterapeutów znajdziesz na stronach internetowych Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.