Prokuratura wyjaśnia okoliczności śmierci 53-latka, który nie został przyjęty przez lekarza w Opolu Lubelskim mimo objawów zawału. Mężczyzna zmarł w drodze do kolejnej placówki.
– Postępowanie jest prowadzone w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia oraz nieumyślnego spowodowania śmierci, bo mamy tu prawdopodobnie do czynienia z błędem medycznym – informuje Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Na pewno zażądamy dokumentacji medycznej ze szpitala w Poniatowej, do którego został odesłany zmarły pacjent. Będzie też analizowana dokumentacja związana z historią jego choroby. Przesłuchujemy również świadków – dodaje rzeczniczka.
O tej wstrząsającej sprawie pisaliśmy pod koniec lipca. – Andrzej nie mógł złapać tchu, skarżył się na silny ucisk w klatce piersiowej. Szpital jest zaledwie 100 metrów od jego domu – opowiadał nam wówczas Wojciech Walczyk, który zawiózł przyjaciela do lekarza w Opolu Lubelskim. Nie uzyskał tam jednak pomocy.
– Usłyszeliśmy od pielęgniarek, że nie ma odpowiedniego sprzętu diagnostycznego. Poprosiliśmy o pilną konsultację z lekarzem. Tłumaczyliśmy, że Andrzej cztery lata temu przeszedł zawał, a coraz silniejsze objawy wskazują, że to może być kolejny. Na próżno – relacjonował mężczyzna. – Lekarz nawet nie obejrzał Andrzeja. Powiedział tylko, żebyśmy jechali do szpitala w Poniatowej.
W drodze do kolejnej placówki pan Andrzej stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Mimo reanimacji, podjętej przez medyków ze szpitala w Poniatowej, nie udało się go uratować.
Tę sprawę wyjaśnia również Rzecznik Praw Pacjenta i NFZ.