Piłkarze Motoru ostro trenują przed sobotnim meczem z Pelikanem Łowicz, w którym po raz pierwszy w tym sezonie zagrają na swoim stadionie. Najprawdopodobniej przed tym spotkaniem do drużyny nie dołączą nowi gracze, jednak działacze zapewniają, że temat wzmocnień wciąż nie został zamknięty. Niewykluczone, że do klubu wrócą byli zawodnicy Motoru.
– Teraz czeka nas pierwszy mecz przed naszą publicznością, dlatego każdy z nas będzie chciał wznieść się na wyżyny. Ostatnio wokół klubu było trochę zawirowań, ale mam nadzieję, że kibice przyjdą nas dopingować. Na boisku gramy jako Motor, dlatego bardzo liczymy na wsparcie fanów – dodaje.
Wiele wskazuje na to, że w meczu z Pelikanem zabraknie nowych twarzy. Z drużyną trenuje 20-letni ukraiński obrońca Timur Romanets, który ostatnio grał w zespole mołdawskiej ekstraklasy Dinamo Bendery. – Na razie przebywa u nas na testach. Poza tym nikt nowy się nie pojawił. Rozmowy z zawodnikami, którzy mieliby do nas dołączyć, będziemy finalizować pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego, tuż przed zamknięciem okienka transferowego – mówi Siergiej Michajłow, kierownik Motoru.
Wśród piłkarzy, którzy mogliby wzmocnić lubelskiego drugoligowca wymienia się m.in. doskonale znanych miejscowej publiczności Dawida Ptaszyńskiego i Przemysława Żmudę z Olimpii Grudziądz. – Nie chcę tego komentować. Więcej będę mógł powiedzieć za dwa dni – ucina Ptaszyński. – Jeszcze za wcześnie, aby o tym rozmawiać – dodaje Żmuda.
Obaj zawodnicy przed sezonem odeszli z Motoru i podpisali kontrakty z Olimpią. Po pięciu kolejkach zespół z Grudziądza zajmuje pierwsze miejsce w tabeli II ligi grupy zachodniej, jednak dla byłych "motorowców” brakuje miejsca nawet na ławce rezerwowych. W lidze nie zagrali ani razu, występując jedynie w Pucharze Polski. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że obaj chcą rozwiązać umowy z obecnym klubem i rozważają powrót do Lublina.
– Przede wszystkim chcemy dowiedzieć się, dlaczego nie gramy. Przychodziliśmy tutaj, żeby pomóc w walce o awans. Tymczasem okazuje się, że nie mamy żadnych szans na granie. Zostaliśmy potraktowani dość ostro – przyznaje Ptaszyński.
Natomiast we wtorek stadion przy Al. Zygmuntowskich wizytowali przedstawiciele Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. Murawa stadionu został zweryfikowana pozytywnie. Wcześniej władze klubu uzyskały pozwolenia niezbędne do rozegrania sobotniego meczu.