ROZMOWA z Piotrem Świerczewskim, trenerem II-ligowych piłkarzy Motoru Lublin
– Tak i widzę, że zależy im na tym żeby odbić się od dna. Powoli zaczynają robić to czego od nich oczekuję, są zaangażowani. Przez ostatnie dni mieliśmy wreszcie trochę czasu na spokojniejsze treningi, bo kiedy przejąłem drużynę, co trzy dni musieliśmy grać mecz i niewiele mogłem zrobić. Teraz już jest coraz lepiej. Popracowaliśmy trochę, m.in. nad dynamiką.
• Do kadry dołączył we wtorek Bartosz Romańczuk. Czym pana przekonał do siebie?
– Znam go bardzo dobrze z z ŁKS Łódź i wiem, że to dobry piłkarz. Jest nieźle wyszkolony technicznie, bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Kogoś takiego nam potrzeba. Uważam, że w II lidze poradzi sobie bez problemu i będzie dla nas wzmocnieniem. Mam nadzieję, że zadebiutuje w najbliższym meczu. Ale nie wiem jeszcze czy wpuszczę go od początku, czy z ławki.
• Czy pozostali testowani piłkarze mają jakieś szanse na angaż w Motorze?
– Dogadany jest już czarnoskóry zawodnik z Ugandy i wkrótce powinien nas zasilić.
• A co z Grzegorzem Bronowickim?
– Grzesiek nie zapomniał jak się kopie piłkę, ale musi jeszcze zacząć biegać. Jest po kontuzji, nie grał nigdzie od roku, ale uważam, że jest jeszcze za wcześnie żeby kończył karierę. To wciąż bardzo dobry piłkarz. Może jeszcze spokojnie pograć jakieś dwa, trzy lata. Czy zostanie w Motorze? Decyzja nie należy tylko do mnie. Na razie muszę z nim jeszcze trochę popracować. Jak będę widział, że fizycznie prezentuje się coraz lepiej to wtedy możemy zacząć z nim konkretne rozmowy.
• Jutro czeka was wyjazdowy mecz z Wisłą Płock. Po wygranej ze Świtem pójdziecie za ciosem?
– Chcielibyśmy. Cieszy mnie to, że stwarzamy sobie sytuacje i strzelamy bramki. Ze Świtem zdobyliśmy trzy, a mieliśmy jeszcze ewidentnego karnego, którego sędzia nie zauważył. Szwankuje nam niestety obrona, mamy problemy przy stałych fragmentach gry i musimy popracować, żeby te mankamenty wyeliminować.
• Da się to zrobić jeszcze w tej rundzie?
– Spokojnie. Jestem optymistą. Jestem zadowolony, bo nawet strata dwóch goli w minutę nie załamała chłopaków, tylko dali z siebie wszystko i do samego końca walczyli o zwycięstwo. Wierzę, że jeszcze w tej rundzie możemy opuścić dolne rejony tabeli.
• Nie żałuje pan przyjścia do Lublina? Sytuacja w tabeli jest kiepska, w klubie trwają zawirowania organizacyjne.
– Różowo nie jest, ale przyzwyczaiłem się do pracy w klubach, gdzie są problemy. W Łodzi było podobnie. Myślę, że małymi krokami ruszymy do przodu. Wciąż jest problem z boiskiem do treningów, bo na główną płytę nie możemy wchodzić. Na szczęście już udało się załatwić parę spraw. Pojawiły się wreszcie pełnowymiarowe bramki, kupiliśmy też sztangi. Tych rzeczy wcześniej nie było.
• Teraz są, ale nie ma kibiców, którzy ogłosili bojkot.
– Jeśli chodzi o kibiców to uważam, że trzeba dążyć do porozumienia. Na pewno jest jakieś rozwiązanie tej sytuacji. My chcielibyśmy żeby przychodzili na nasze mecze, bo źle się gra przy pustych trybunach.