W poniedziałek odbędzie się walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze członków stowarzyszenia LKP Motor Lublin. Pierwszy termin zapowiedziany jest na godz. 17, ale z uwagi na konieczność zebrania kworum (przynajmniej połowy uprawnionych do głosowania) bardziej prawdopodobne jest rozpoczęcie spotkania w drugim terminie, który wyznaczono na 17.30.
Grzegorz Szkutnik, Paweł Żmuda, Marcin Wieczorek oraz Andrzej Stachyra zgodnie z zapowiedziami powinni podać się do dymisji.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ich plany mogą ulec zmianie. – Na tę chwilę priorytetem jest, aby stowarzyszenie posiadało władzę, bo bez niej nie może zostać podjęta żadna decyzja – mówi Paweł Żmuda, wiceprezes LKP Motor.
– Jeżeli więc nie uda się wybrać nowego zarządu, to bierzemy pod uwagę pozostanie w klubie tak długo, jak będzie to konieczne. Chcemy aby Motor Lublin, grający na licencji Spartakusa, miał coś wspólnego z prawdziwym Motorem. Rozmowy ze spółką trwają.
Stowarzyszenie ma do wyboru jedną z czterech dróg. Może przystąpić do spółki akcyjnej, przekazując jej część aktywów w postaci piłkarzy i grup młodzieżowych, ogłosić upadłość, bądź nadal prowadzić drużynę w klasie okręgowej na licencji rezerw lub II lidze na własnej.
Choć najbardziej prawdopodobna jest pierwsza opcja, to w ostatnich dniach realne stało się również ostatnie rozwiązanie.
– PZPN przysłał nam pismo, w którym prosi o uzupełnienie dokumentów potrzebnych do uzyskania licencji. Dogadaliśmy się też z Urzędem Skarbowym, więc gdybyśmy chcieli, moglibyśmy zagrać w II lidze na licencji LKP.
Teoretycznie jest więc możliwe, że na tym samym poziomie rozgrywek będą grały dwa Motory. Praktycznie szanse na to są jednak małe, bo musielibyśmy uprzeć się na takie rozwiązanie, a nie chcemy robić spółce pod górkę – wyjaśnia Żmuda.