Najbardziej znienawidzonym przez radzyńskich sklepikarzy dniem tygodnia jest środa. Odbywające się wówczas miejskie targowisko zabiera im klientów. Największą konkurencją są handlarze ze Wschodu, oferujący towary po znacznie zaniżonych cenach.
Mężczyzna na stałe mieszka w Białej Podlaskiej, często jeździ też do Międzyrzeca. – Tam już dawno nie mają takich problemów – twierdzi pan Jan. – Policja i Straż Miejska rozgoniły towarzystwo. Na bialskim targowisku funkcjonariuszy PG widać bardzo często, a Straż Miejską na okrągło.
Sklepikarze z Radzynia sądzą, że w ich mieście tego nie ma. O interwencję prosili już i policję i magistrat, jak mówią, bez odzewu.
Dariusz Łukasiak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim, twierdzi, że rozwikłanie problemu nie leży w gestii policji. – Sprawa rozbija się o podatki, których przyjezdni nie odprowadzają, dlatego ich towary są dużo tańsze – tłumaczy Łukasiak. – Na to nie możemy nic poradzić. Leży to w gestii urzędu skarbowego.
Zdaniem oficera prasowego policja radzyńska robi tyle, ile powinna. Co jakiś czas odwiedza targowisko, legitymuje handlarzy, sprawdza czy nie handlują kontrabandą. – Organizowane są też akcje ze Strażą Graniczną. Jeśli obywatele z zagranicy mają porządek w dokumentach, nie ma podstaw do ich usuwania – dodaje policjant.
Poza tym napływowi handlarze nie uprzykrzają życia radzyńskiej policji. Łukasiak przypomina sobie tylko jedną skargę. Handlujący rozmieniając pieniądze nie oddawali całej kwoty. To jednak rzadkie i pojedyncze sygnały.
Opinia
Stanisław Mróz naczelnik Urzędu Skarbowego w Radzyniu Podlaskim.
Problem dotyczy ogółu targowisk w naszym kraju. Nie ma jasnej wykładni prawnej, która mówiłaby jak należy postępować z handlującymi obcokrajowcami. Ogólnie rzecz biorąc na targowisku przebywają legalnie, bo każdy kto zapłaci wstępne, może tam przebywać. Moi pracownicy mogą jedynie prowadzić z policją akcje prewencyjne. Skutkują one chwilowym zejściem cudzoziemca z targowiska.