Dyrekcja bialskiego PKS obliczyła, że w ciągu czterech lat gapowicze uszczuplili jej budżet o prawie 8 tys. zł. Jeszcze większe straty, bo blisko 47 tys. zł poniósł Miejski Zakład Komunikacji
Małkowski mówi, że nie ma jednego wypróbowanego sposobu na gapowiczów. Jednym wystarczy upomnienie. Innych trzeba wysadzić z autobusu. Są też tacy, których utemperować może tylko policjant. Prawie każdy musi zapłacić też karę. Jej wysokość zależy od terminu zapłaty. Jeśli zostanie uregulowana w ciągu siedmiu dni, gapowicza obciąża się kwotą 70 zł. W przypadku niezapłacenia mandatu PKS stara się odzyskać pieniądze na drodze sądowej. Tylko w 2004 roku skierowano 50 takich wniosków.
Z gapowiczami, i to na dużo większą skalę, boryka się Miejski Zakład Komunikacji w Białej Podlaskiej. W ciągu ostatniego roku kontrolerzy wypisali aż 1400 mandatów. Gross z nich do dzisiaj nie została uregulowana.
– Aby odebrać należne nam kwoty zaczęliśmy korzystać z usług firmy windyfikacyjnej. Jeśli ktoś w przeciągu roku nie ureguluje długu kierujemy również sprawę do sądu. Średnio w miesiącu z takim wnioskiem występujemy w przypadku 40 osób – mówi Jan Harasimiuk, dyrektor MZK.