Według map zagrożenia powodziowego znaczna część Terespola to teren zalewowy. Władze miasta żądają ich weryfikacji. – To bubel prawny, który w poważnym stopniu utrudnia nasz rozwój – mówi burmistrz.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Mapy przygotował podległy Ministerstwu Środowiska Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej. Światło dzienne ujrzały w kwietniu.
– Opracowano je bez konsultacji z samorządem – mówi Jacek Danieluk, burmistrz Terespola. – Nie wzięto pod uwagę ani naszych wałów przeciwpowodziowych ani przepompowni. Poza tym naturalnym wałem jest też droga krajowa nr 2. Od czasu powstania wałów, powodzi w Terespolu nie było – podkreśla.
Tymczasem, na hydroportalu (www.mapy.isok.gov.pl) blisko 80 proc. powierzchni miasta zagrożona jest powodzią.
Na takim terenie nie jest łatwo uzyskać pozwolenie na budowę. – Za każdym razem potrzebna jest indywidualna zgoda Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej – tłumaczy Danieluk. – To odstrasza inwestorów. Nie chcą kupować działek objętych takimi restrykcjami.
Na efekty publikacji map powodziowych miasto nie czekało długo. – Wartość działek spada. Ogłosiliśmy też przetarg na sprzedaż bardzo atrakcyjnych działek, ale nikt nie wpłacił wadium – skarży się burmistrz. – Wcześniej udało nam się sprzedać kilka działek. Wczoraj jednak dostaliśmy pismo od jednego mieszkańca, że nie podpisze aktu notarialnego, jeżeli nie uzyska pozwolenia od Zarządu Gospodarki Wodnej na budowę – relacjonuje Danieluk.
Jego zdaniem, trudności mogą też wystąpić przy unijnych konkursach. – Przez ostatnie lata pozyskaliśmy blisko 80 mln zł. Nie wiem jak będzie teraz. Na złożenie projektów jest zwykle miesiąc lub dwa. A przy uzgadnianiu dodatkowych pozwoleń w Warszawie nie ma szans by zdążyć z tym na czas – martwi się burmistrz Terespola.
W jego ocenie, mapa to „bubel prawny”. – W granicach administracyjnych Terespola ujęto np. białoruską wyspę. To prawie 70 hektarów terenu. Poza tym, gmina Wilków czy Sandomierz, czyli miejsca które podczas powodzi w 2010 roku bardzo ucierpiały, nie są oznaczone jako zalewowe – oburza się Danieluk.
– We wtorek zwołujemy nadzwyczajną sesję rady. Uchwałą rady przyjmiemy stanowisko, aby Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej pilnie zweryfikował te mapy – zapowiada Jarosław Tarasiuk, przewodniczący rady miasta.
Zaproszenie na sesję wysłano do ponad 30 różnych osób i instytucji.
– Do tej pory nie otrzymaliśmy oficjalnej odpowiedzi z ministerstwa środowiska. Była tylko ustna, że zmiany mapy zagrożenia powodziowego Terespol doczeka się najwcześniej w połowie 2016 roku – przyznaje burmistrz Jacek Danieluk.
– Obecnie przygotowujemy procedurę dla wszystkich samorządów, które mają takie zastrzeżenia jak Terespol – mówi Michał Milewski z zespołu prasowego Ministerstwa Środowiska. – Produkcja map zagrożeń powodziowych trwa 5 lat i jest bardzo skomplikowana. Naloty i zdjęcia satelitarne mogą być wykonywane o określonym czasie w ciągu roku. Zwykle tylko przez kilka dni – tłumaczy.
– Mapy Zagrożenia Powodziowego są dokumentami urzędowymi, przygotowanymi zgodnie z obowiązującym prawem i wymaganiami Dyrektywy Powodziowej. Zdajemy sobie sprawę, że intensywnie prowadzone, w ostatnich latach, inwestycje hydrotechniczne na terenie całej Polski, mogą wpływać na zmianę stanu zagrożenia powodziowego na niektórych terenach – mówi z kolei Kamil Wnuk, rzecznik prasowy Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej. – Mapy przekazane 15 kwietnia jednostkom samorządowym są dokumentami obowiązującymi, których stosowanie jest obligatoryjne ze względu na treść ustawy Prawo Wodne. Niemniej jednak obowiązujące przepisy umożliwiają dyrektorom poszczególnych regionalnych zarządów gospodarki wodnej na wydawanie decyzji zwalniających z zakazu zabudowy lub zwalniających z zakazu wykorzystywania niektórych terenów, jeśli istniejące na danym terenie zagrożenie powodziowe jest niskie – stwierdza Wnuk.
Władze miasta zapowiadają, że jeżeli stanowisko rady nic nie pomoże, to Terespol rozpocznie „bardziej zmasowaną akcję”.