Agnieszka Cieślak czeka na uprawomocnienie wyroku. Wtedy będzie mogła wrócić do pracy w szkole w Jeleńcu (pow. łukowski). Jej dyrektor Henryk Pałucki nie wie jeszcze, czy odwoła się od decyzji sądu.
Na apelację dyrektor ma 21 dni od ogłoszenia wyroku. Agnieszka Cieślak oczekuje z kolei na jego szybkie uprawomocnienie. - W sądzie poczułam ulgę, ale jeżeli wrócę do szkoły, to już jako inny człowiek - przyznaje polonistka z 17-letnim stażem.
Przypomnijmy: w ubiegły czwartek sąd w Białej Podlaskiej przywrócił zwolnioną dyscyplinarnie polonistkę do pracy. Sędzia Waldemar Bańka uznał tryb rozwiązania stosunku pracy za bezzasadny.
- Warunki dyscyplinarnego zwolnienia z pracy precyzuje Karta nauczyciela. To nie dyrektor może dokonać takiego wypowiedzenia, lecz specjalna komisja dyscyplinarna działająca przy wojewodzie - uzasadnił sędzia Bańka.
Uczeń usiadł na koleżance
Nauczycielka straciła pracę w grudniu 2013 r. po tym, jak kilka miesięcy wcześniej zainterweniowała u dyrektora w sprawie ordynarnego zachowania ucznia na lekcjach wychowania fizycznego, które miał prowadzić dyrektor. Pod jego nieobecność gimnazjalista usiadł na uczennicy i naśladował akt seksualny, a na kolejnej lekcji biegał za dziewczyną z przyłożoną do krocza nadmuchaną prezerwatywą.
Na prośbę matki nastolatki pani Agnieszka powiadomiła o incydentach dyrektora, który odebrał to jak skargę na niego i zwolnił polonistkę.
Sąd pracy w Białej Podlaskiej stanął po stronie zwolnionej nauczycielki. Dyrektor, jak dotąd, nie poniósł konsekwencji swojej decyzji, z wyjątkiem upomnienia od wójta z listopada 2013 r.
Dyrektor ma problemy
- Sprawa jest drażliwa i stawia w złym świetle nie tylko szkołę w Jeleńcu, ale również gminę Stanin, czyli organ prowadzący placówkę - uważa wójt Krzysztof Kazana. - Kilka dni temu przeprowadziłem z dyrektorem męską rozmowę. Uzgodniliśmy, że dopiero, gdy otrzymam uzasadnienie wyroku, podejmę decyzję o ewentualnych konsekwencjach wobec niego - zapowiada Kazana.
O jakie konsekwencje chodzi? Na razie wójt nie precyzuje. O swoich planach mówi za to Witold Stępniewski, przewodniczący oddziału NSZZ "Solidarność” w Łukowie. - Jak tylko wyrok się uprawomocni, wystąpimy do Kuratorium Oświaty w Lublinie z wnioskiem o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec dyrektora szkoły - zapowiada Stępniewski. - Nie dość, że złamał prawo, zwalniając dyscyplinarnie Agnieszkę Cieślak, to jeszcze zrobił to, by zemścić się za służbową notatkę pod jego dresem - uważa przewodniczący. - Tacy ludzie nie powinni piastować kierowniczych stanowisk - dodaje.
Kurator kontroluje
Kuratorium odpowiada, że jak tylko wpłynie stosowny wniosek, rzecznik dyscyplinarny przeprowadzi postępowanie wyjaśniające.
- Znamy wyrok sądu pracy, jednak nie mamy kompetencji, by z urzędu podejmować jakieś działania wobec dyrektora placówki - tłumaczy Jolanta Misiak, dyrektor Wydziału Wspierania Rozwoju Edukacji w KO. - Niemniej jednak dyrektor ewidentnie popełnił błąd, który w ocenie kuratorium działa na jego niekorzyść. O względach etycznych nie wspominając - dodaje Misiak.
W poniedziałek w zespole szkół w Jeleńcu kuratorium oświaty przeprowadziło kontrolę. - Miała ona charakter doraźny. Kurator uznał, że należy przyjrzeć się placówce. Przesądziły o tym m.in. sprawa dyscyplinarnego zwolnienia polonistki oraz nieobecności nauczyciela na zajęciach i w związku z tym narażenia młodzieży na niebezpieczeństwo - precyzuje Misiak i dodaje: Wyniki tej kontroli ujawnimy za ok. dwa tygodnie.