Agnieszka Cieślak zareagowała na ordynarne zachowanie ucznia na lekcji, którą miał prowadzić dyrektor szkoły, i została zwolniona dyscyplinarnie. Wczoraj sąd przywrócił ją do pracy
Na początku grudnia ub. r. Henryk Pałucki, dyrektor Zespołu Szkół w Jeleńcu (pow. łukowski) i jednocześnie i nauczyciel wuefu w trybie dyscyplinarnym zwolnił Agnieszkę Cieślak z pracy. Powód?
- Wstawiłam się za uczniami. Jako wychowawczyni klasy sporządziłam notatkę służbową z incydentów, do których doszło na lekcjach wychowania fizycznego - mówi nauczycielka z 17-letnim doświadczeniem.
1 października na lekcji wuefu w gimnazjum uczeń usiadł na uczennicy i naśladował akt seksualny. Następnego dnia, również podczas wuefu, ten sam gimnazjalista biegał za dziewczyną z przyłożoną do krocza nadmuchaną prezerwatywą. Do zdarzeń doszło pod nieobecność dyrektora na lekcji. Uczniowie wszystko filmowali.
- Matka uczennicy zwróciła się do mnie z prośbą o interwencję - opowiada nauczycielka. - Rozmawiałam z uczniami i rodzicami, którzy oczekiwali podjęcia kroków wychowawczych wobec gimnazjalisty, który dopuścił się ordynarnego zachowania.
Dyscyplinarka
Polonistka zaniosła do dyrektora służbową notatkę informującą o zajściach. - Odebrał ją jako skargę i powołał w mojej sprawie wewnętrzną komisję. Ja z kolei wystąpiłam z prośbą do Rady Rodziców o mediacje - relacjonuje Cieślak.
2 grudnia polonistka została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. Dyrektor zarzucił jej m.in. bezzasadne ujawnianie szczegółów incydentu Radzie Rodziców. Wytknął jej także uchybienia wychowawcze i dydaktyczne.
Polonistka odwołała się do sądu. Wczoraj zapadł wyrok. Sąd zdecydował o przywróceniu nauczycielki do pracy.
Sędzia Waldemar Bańka uzasadnił wyrok przede wszystkim bezzasadnym trybem rozwiązania stosunku pracy. - Warunki dyscyplinarnego zwolnienia z pracy precyzuje Karta Nauczyciela. To nie dyrektor może dokonać takiego wypowiedzenia, lecz specjalna komisja dyscyplinarna działająca przy wojewodzie - tłumaczy sędzia Bańka.
Pozostałe zarzuty wobec pani Agnieszki sędzia uznał za zbyt ogólne. - Praktycznie niemożliwe było zbadanie, czy zarzuty były słuszne, bo były mało konkretne - stwierdził Bańka.
Dyrektor niedostępny
Wyrok jest nieprawomocny, dyrektor szkoły może złożyć apelację. Wczoraj Pałucki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, nie odniósł się do wyroku sądu. Ulgę poczuła za to nauczycielka z Jeleńca.
- W końcu usłyszałam coś sensownego, ktoś wreszcie powiedział, że mam rację i prawo jest po mojej stronie - nie kryła wzruszenia pani Agnieszka. Otuchy dodawał jej mąż Krzysztof. - Moja żona żyje szkołą, nie wyobrażam sobie, że miałyby pracować gdzie indziej - stwierdził Krzysztof Cieślak.
- Przez te kilka ostatnich miesięcy czułam się jak w więzieniu. Nie żałuję jednak swoich decyzji - podkreśla polonistka.