(fot. fot. SPPZiW)
Główny lekarz weterynarii odnosi się do wstrząsającego nagrania z chlewni w woj. lubelskim. Jego zdaniem postąpiono zgodnie z rozporządzeniami.
Film opublikowany przez Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw: UWAGA ZAWIERA DRASTYCZNE SCENY! - TUTAJ
Przypomnijmy, że na filmie udostępnionym przez Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw widać przerażenie zabijanych świń, specjalne szczypce do rażenia zwierząt prądem i rozebranych do połowy mężczyzn ciągnących martwe tuczniki przez chlewnię.
Tymczasem Paweł Niemczuk, główny lekarz weterynarii, informuje nas, że film nagrał właściciel gospodarstwa podczas likwidacji jednego z ognisk ASF w województwie lubelskim. Gospodarz miał zapewnić powiatowego lekarza weterynarii, że dokumentuje to do celów prywatnych.
Niemczuk stwierdza też, że uwidocznione na nagraniu pobieranie próbek do badań od świń wynika z rozporządzenia Ministerstwa Rolnictwa z 2015 roku w sprawie zwalczania ASF.
– Przedstawiona na filmie pętla ryjowa służąca do poskramiania świń (...) jest narzędziem stosowanym powszechnie. Sfilmowana metoda uśmiercania świń (...) wskazana jest w załączniku do rozporządzenia Rady (WE) z 2009 roku w sprawie ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania – wyjaśnia główny lekarz weterynarii.
Niemczuk wskazuje też, że kleszcze elektryczne są urządzeniami wykorzystywanymi również przy uboju świń w rzeźniach. Stowarzyszenie, które upubliczniło filmik, zarzuciło służbom weterynaryjnym nieprzestrzeganie zasad bioasekuracji. Główny lekarz weterynarii zwraca uwagę, że film pokazuje tylko fragment ich działań.
Stowarzyszenie Polskich Producentów Ziemniaków i Warzyw ostrożnie podchodzi do sprawy. – Z tego, co wiem, wybijanie zdrowych stad świń zatrzymało się. Myślę, że to jest jakiś wspólny sukces. A dodatkowo widać, że ministerstwo rolnictwa zaczyna zauważać problem – podkreśla przewodniczący Michał Kołodziejczak. Zaznacza przy tym, że członkowie stowarzyszenia „nie są strażnikami wsi, nie będą tam stać”.
– Takie akcje mają na celu pokazanie problemu. Wcale nie chodziło nam o obwinianie weterynarzy, bo oni muszą wykonywać polecenia – zauważa Kołodziejczak. Zapewnia jednak, że nagranie wywołało duży odzew opinii publicznej i różnych środowisk. – Przygotowujemy wspólne oświadczenie.
Wojewódzki Inspektorat Weterynaryjny w Lublinie przyznał, że są braki profesjonalnych ekip do zabijania świń i często trafiają tam osoby z tzw. łapanki.