Z powodu śmierci sprawców prokuratura umarza sprawy głośnych zabójstw.
– Czekamy jeszcze na wyniki części ekspertyz, ale nic nie podważa tezy, że dwie dziewczynki zostały zamordowane przez swego ojca – mówi Marek Głowala, zastępca prokuratora rejonowego w Biłgoraju.
Pod koniec maja zwłoki Adama K. znalazł jego brat. 35-latek powiesił się w swoim domu. Policjanci wezwani do samobójstwa zobaczyli ślady krwi, które prowadziły na piętro. Tam pod pierzyną leżały zwłoki dwóch córeczek mężczyzny: 6-letniej Natalii i jej 9-letnia Laury.
Mężczyzna próbował popełnić samobójstwo już kilka tygodni wcześniej. Policjanci znaleźli go błąkającego się ze sznurem w dłoniach po lesie. Na szyi miał ślady otarć. Potem odeszła od niego żona, która zabrała kilkumiesięczne dziecko. Sekcja zwłok wykazała, że córki zabił siekierą. Miał wówczas 2 promile alkoholu we krwi.
Umorzeniem zakończyły się dwa śledztwa dotyczące zabójstw kobiet w Połoskach i Białej Podlaskiej.
– Z powodu śmierci sprawców – informuje Mariola Sidorowska, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Białej Podlaskiej.
W marcu w mieszkaniu na osiedlu Jagiellońskim w Białej Podlaskiej, policjanci znaleźli zwłoki zamordowanej kobiety, żony policjanta z Terespola. Została uduszona. Miesiąc wcześniej wyprowadziła się od męża. Tamtego dnia przyszła z nim porozmawiać. Przestała odbierać telefony, co zaniepokoiło jej bliskich.
Niedługo potem znaleziono zwłoki jej męża. Mężczyzna powiesił się w lesie pod miastem. Pracował w prewencji w komisariacie w Terespolu. Ostatnio przebywał na zwolnieniu lekarskim.
Pod koniec stycznia 41-letni Mariusz M. z Połosek pod Białą Podlaską, przyszedł do domu, w którym mieszkała jego o rok młodsza żona i szóstka ich dzieci. Zaczął wymachiwać bronią. Postrzelił żonę z tzw. samoróbki. Kobieta zginęła na miejscu. Potem poszedł do budynku gospodarczego. Strzelił sobie w głowę. Zmarł w szpitalu.