• Czym zajmują się kuratorzy sądowi?
• Czy obowiązki nie przerastają możliwości podległego panu zespołu?
- Oczywiście. Przy naszym sądzie w zespole kuratorów rodzinnych pracuje dziesięć osób. Współpracuje z nami 19 kuratorów społecznych. W pierwszym półroczu tego roku prowadziliśmy 368 spraw z nadzoru. Z tego 274 przydzielono kuratorom zawodowym. Na jednego przypadało średnio 10 wywiadów miesięcznie, w okresie wakacyjnym było ich do 16. Wykonaliśmy też 26 doprowadzeń do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Finał jest taki, że pracując po 10 lub więcej godzin dziennie, wciąż mamy zaległości, szczególnie w prowadzeniu dokumentacji.
• Niektórzy wymagają od Was więcej niż możecie...
- Ludzie nie potrafią zrozumieć, że kurator nie podejmuje decyzji prawnych, wykonuje tylko orzeczenia sądu. Tak samo jak faktu, że nadzór to nie opieka. Nie jesteśmy od załatwiania różnych spraw za podopiecznego. Możemy pomóc, doradzić czy podpowiedzieć. Tymczasem pokutuje przeświadczenie, że jeśli kurator nie wyręcza we wszystkim podopiecznych, to nie wywiązuje się ze swoich obowiązków.
• Takie opinie są krzywdzące dla waszego środowiska...
- Tak, bo nie znając realiów naszej pracy wypowiada się często bardzo negatywne opinie na jej temat. Nie mówi się natomiast o tym, że kurator społeczny ratuje życie dziecku, które miało guza, a matka nic nie zauważyła. Kuratorzy podejmują też próby zorganizowania dzieciom w mieście czasu wolnego. W tym roku 15 naszych podopiecznych mogło skorzystać z takich zajęć.