Producent leków wręcza w ramach akcji marketingowych kubki z nazwą leku? Reklamowy kubek dołączono do promocyjnego opakowania produktu spożywczego? Nawet jeśli do podobnej sytuacji dochodzi w odległym zakątku świata jest bardzo duża szansa, że za ucho trzymamy produkt wyprodukowany w Niedrzwicy Kościelnej
Historia firmy sięga 1949. Wtedy, prawdopodobnie jako jedni z pierwszych w Polsce, zdobieniem porcelany zajęli się Alfred i Marian Grodziccy. Potem biznes braci kontynuowała siostra Alicja Bujanowicz, z domu Grodzicka, która w Chełmie zdobiła serwisy z porcelany. Gdy przeszła na emeryturę, piece stały się zbędne.
Kalkomania
– W 1994 r. znajomi, którzy wiedzieli, że mamy takie urządzenia, poprosili nas o wykonanie kubków z nadrukami reklamowymi dla dużej firmy farmaceutycznej – wspomina Jerzy Bujanowicz. – Kupowaliśmy wtedy gotowe kubki, na których wypalaliśmy zamawiane nadruki. Jednak długi czas oczekiwania na kalkomanię zmusił nas do drukowania kalki we własnym zakresie. Robiłem to razem z żoną Marzeną w naszym garażu w Lublinie. Tak zresztą zaczynało wiele znanych dziś firm – dodaje ze śmiechem.
Avant był pierwszą firmą w Polsce, która zajmowała się drukami reklamowymi na ceramice. Nowy wiek właściciel przywitał kupując działkę w Niedrzwicy Kościelnej. Wszystko po to, żeby samemu zacząć produkować kubki. Dziś klienci wybierać mogą spośród ponad 100 modeli. Hitem sprzedaży jest seria „Crystal i Modern” o nowoczesnej stylistyce i zaskakujących kształtach.
– Naszą ofertą tworzymy we współpracy z projektantami KABO&PYDO, dzięki czemu możemy oferować unikatowe kolekcje charakteryzujące się niepowtarzalnym designem idącym w parze z wygodą użycia. Nasze produkty są doceniane i wielokrotnie nagradzane w kraju i za granicą (np. Dobry Wzór, Must Have, Gift Of The Year). A w tym roku zostaliśmy wyróżnieni Marką Lubelskie – opowiada Katarzyna Bujanowicz, menager działu handlowego. – Ponieważ klienci mają często swoje własne pomysły, pracujemy razem z nimi nad stworzeniem wyjątkowego wzoru tylko dla nich.
Każdy oferowany produkt może powstać w jednym z 24 kolorów. – Co roku pokazujemy się na targach Rema Days w Warszawie oraz PSI w Düsseldorfie. Jesteśmy tam doceniani m.in. za bogatą kolorystykę i stosunek jakości do ceny, dlatego już 40 proc. naszej produkcji trafia na eksport – opowiada Bujanowicz. – Produkujemy dla największych firm farmaceutycznych i spożywczych. Na liście naszych klientów znajduje się też jedno z dużych europejskich muzeów. Nie możemy się jednak chwalić nazwami, bo mamy podpisane umowy o zachowaniu poufności.
Kruche, to się tłucze
Dziennie Avant może wyprodukować do 15 000 kubków.
Produkcja jednego trwa jednak ok. 4 dni. Wszystko przez wyjątkową technologię i system produkcji. Gipsowe formy zalewa się ręcznie specjalnie przygotowaną masą ceramiczną. Po wyjęciu z formy i wyschnięciu wyrobów, ręcznie czyści się nierówności. Do niektórych doklejane jest ucho. Pierwszy wypał w temperaturze 980 stopni Celsjusza trwa ok. 10 godzin. Kolejny etap to ręczne szkliwienie i wypał w temperaturze 1200 stopni. Kubek jest gotowy, ale pozostaje wykonanie nadruku, czyli ręczne naklejanie kalkomanii i pakowanie. Tego typu produkcja wiąże się z wysokimi stratami – to ok. 5 proc. całej produkcji. Właściciele firmy są jednak na to przygotowani: towar jest kruchy, więc ma prawo się zbić.
– Firma rozwija się prężnie. Mamy już 25 lat. Powiększamy się (pracujemy już na 6 000 m2 zatrudniając kilkadziesiąt osób). Jesteśmy w trakcie adaptacji nowego biura i nowoczesnych hal produkcyjnych. Stoją już w nich nowe maszyny, np. cyfrowa obrabiarka do produkcji prototypów i matryc form odlewniczych, automat do odlewania, roboty, które będą szkliwiły i malowały oraz nowoczesny ploter i maszyny drukarskie. Nie zastąpią one jednak nigdy ludzi. Nie rezygnujemy z kubków i filiżanek wykonywanych od podstaw ręcznie. To nasz atut – mówi Jakub Bujanowicz.
Firma nie rezygnuje też z rodzinnego charakteru biznesu. Do pana Jerzego dołączyli synowie: za marketing odpowiada Łukasz, produkcji dogląda Jakub, a sprzedażą zajmuje się jego żona Katarzyna. Do kontynuacji rodzinnego biznesu szykują się wnuki, które już teraz interesują się produkcją ceramiki.
– Bycie firmą rodzinną jest dla nas korzystne, bo jesteśmy razem, ale bardzo pilnujemy, żeby spraw służbowych nie wynosić do domu – śmieje się Jerzy Bujanowicz. – Staramy się też dbać o środowisko. Działalność taka jak nasza wiąże się z dużym zużyciem energii. Dlatego z myślą o ekologii stawiamy teraz na fotowoltaikę, a także na odzyskiwanie ciepła produkcyjnego. To dla nas kolejne ważne wyzwanie.