Menu mięsne i wegetariańskie oparte między innymi na oryginalnych przepisach kuchni arabskiej, a na deser sztuka – obrazy i rzeźby lubelskich artystów, które można od razu kupić. Jimmy’s Art Grill, który od tygodnia działa na Jasnej to także historia długoletniej przyjaźni.
Andrzej Gumieniak, właściciel lokalu, który prowadzi razem ze swoim siostrzeńcem Kubą, wpadł na pomysł otworzenia własnej restauracji jeszcze w Holandii.
– Mieszkałem tam 24 lata. Odwiedzałem różne bary i restauracje. Jedną z moich ulubionych była egipska knajpa, którą prowadził Mohammed, nazywany przez wszystkich Jimmy. Poznałem go niedługo po przyjeździe do Holandii i ta znajomość przetrwała tyle lat – opowiada Andrzej. – Zdradził mi kilka oryginalnych przepisów kuchni arabskiej m.in. na żeberka i shaormę oraz kilka sosów. To był dla mnie bardzo cenny gest, dlatego też jego imię znalazło się w nazwie naszej restauracji. Przepisy Jimmy’ego stały się bazą naszego menu. Jedzenie przygotowujemy na miejscu od a do z. Nawet keczup i majonez robimy sami.
W menu Jimmy’s Art Grill można też m.in. znaleźć burgery i kanapki mięsne, krewetki w tempurze, a także propozycje dla wegetarian.
– Proponujemy np. meze, czyli turecki tapas – duże kapary, grillowane bakłażany, suszone pomidory, hummus, który robimy oczywiście sami i grillowany ser halloumi – mówi Kuba. – Mamy cztery grille, których używamy do przygotowania naszego jedzenia, a tym jeden specjalnie do shaormy. Niedługo będzie jeszcze jeden - typowy barbecue. Do burgerów i kanapek używamy tylko pieczywa, które piecze specjalnie dla nas piekarnia przy ul. Lubartowskiej. Właściciele podają do napojów tylko ekologiczne slomki
Do picia oprócz kawy można zamówić herbaty m.in. aloesową i marokańską – mocną czarną herbatę z dużą ilością brązowego cukru i mięty. Jest też rzemieślnicze piwo Trzy Korony z Puław.
Na deser właściciele proponują sztukę. – Mamy obrazy lubelskich artystów m.in. Jarosława Zyskowskiego, Marii Majewskiej i Jerzego Zyśki. Jeśli się komuś spodoba jakaś praca może ją od razu kupić – opowiada Kuba. – Ten pomysł docenił nawet sam Tadeusz Mysłowski, słynny artysta, który od lat mieszka w Nowy Jorku. Odwiedził nas drugiego dnia po otwarciu i obejrzał wszystkie obrazy. Traktujemy to jako dobrą wróżbę – uśmiecha się Andrzej.