Po operacji tarczycy pacjentka szpitala „papieskiego” w Zamościu straciła głos. Według komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych w Lublinie, przy leczeniu kobiety popełniono błąd. Teraz sprawą zajmuje się prokuratura.
Historia, którą opisała Kronika Tygodnia, zaczęła się latem 2019 roku. Wtedy mieszkanka Zamościa trafiła do Szpitala Wojewózkiego im. Papieża Jana Pawła II. Przeszła operację usunięcia prawego płata tarczycy. Zabieg przeprowadzono na oddziale chirurgii ogólnej i onkologicznej. Niedługo po tym, jesienią był kolejny: kobiecie usunięto też płat lewy.
Zamościanka wróciła do domu. I choć nie mogła mówić, to w karcie informacyjnej jej stan określono jako dobry. Ale dobrze nie było. Pacjentka miała nadal ogromne kłopoty z mówieniem, zgłosiła więc sprawę do Wojewódzkiej Komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, a ta wydała orzeczenie o popełnieniu błędów w leczeniu. Na podstawie opinii biegłych uznano, że szpital nie powinien w ogóle podejmować się takiej operacji, bo nie dysponował niezbędnym do tego sprzętem. Podczas zabiegu usuwania tarczycy, doszło ponadto do uszkodzenia nerwu krtaniowego.
Dysponując taką opinią, kobieta zgłosiła sprawę prokuraturze w Zamościu, skąd przekazano ją do Biłgoraja. Postępowanie jest początkowej fazie.
– Jesteśmy na etapie gromadzenia dokumentacji, przesłuchiwania świadków, będziemy występować o opinie do zakładu medycyny. Do zakończenia postępowania jeszcze daleka droga – zastrzega Ewa Kuźnicka, szefowa Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju.
Adam Fimiarz, który szpitalem „papieskim” kieruje dopiero kilka miesięcy nie chce komentować zabiegu, który zrealizowano w placówce za czasów, gdy jego w Zamościu nie było. – Skoro prokuratura prowadzi swoje czynności, to jej pozostawiam rozstrzygnięcie tej kwestii. Decyzję, jakakolwiek by nie zapadła, uszanujemy – zapowiada dyrektor.